Nagranie wprowadził na antenę słynny radiowiec Howard Stern, który dodał na żywo, że piosenkarka chyba go za to udusi. W piosence "If I were w boy", ktoś, kto śpiewa, potwornie fałszuje.

Najpierw nie było wiadomo, czy to na pewno Beyonce, ona sama temu zaprzeczała i kompletnie nic sobie nie robiła z całej sytuacji, bo nieraz już śpiewała na żywo. Wiele osób odebrało to nagranie jako żart czy prowokację, szczególnie że puścił je znany z kontrowersji dziennikarz muzyczny.

Reklama

Beyonce, wyraziła tylko zdziwienie faktem, że ktoś sobie coś namieszał w domu, pomajstrował z nagraniami, a potem coś takiego trafia do wielkiej stacji radiowej.

Sprawa rzeczywiście wyjaśniła się niedługo potem, gdy student artystycznej szkoły Matthew Zeghibe z Connecticut przyznał się magazynowi "The Rolling Stone", że był to eksperyment. Chciał ludziom pokazać, jak łatwo jest manipulować czyimś głosem. W końcu oprócz sprawienia, że ktoś fałszuje na nagraniu, możne też podrasować fałszującego piosenkarza.

Reklama

Według studenta warto pamiętać o tym, że cały przemysł muzyczny jest zmanipulowany, a my razem z nim. "Panuje taki nacisk na perfekcję, że kiedy zdarza się coś takiego, powstaje olbrzymie zamieszanie" – wyjaśnia Zeghibe.

Głos Beyonce był wzięty z jej występu w programie telewizyjnym "The Today Show" z listopada zeszłego roku. Zeghibe zwrócił uwagę, że często robi takie parodie gwiazd i umieszcza efekty tego na YouTube. Jednak dopiero to nagranie trochę wymknęło mu się spod kontroli.

ZOBACZ TAKŻE:

Reklama

>>> Beyonce marzy o Broadwayu

>>> Wpadki gwiazd z Photoshopem