Z początku malawijskie władze nie chciały się zgodzić na adopcję dziewczynki przez Madonnę ze względu na jej związek z o połowę od niej młodszym Jesusem Luzem. Jednak jak w wywiadzie przyznała sama artystka, nikt się nie sprzeciwił, by matką dziewczynki była 12-letnia Lourdes, którą właśnie dlatego Madonna zabrała ze sobą w podróż do Afryki.
„Ja wiem, że to może wydać się dziwne, że będę babcią dla Mercy, ale nie przejmuję się tym, co ludzie o tym pomyślą. Ja i moje dzieci jesteśmy jedną rodziną i tak naprawdę nie ma dla nas znaczenia, kto jest czyim prawnym opiekunem" powiedziała piosenkarka.
>>> Przeczytaj, jak to było z tym rzuceniem Jesusa przez Madonnę
Ale co się stanie z Jesusem Luzem, którego Madonna rzuciła ledwie przed tygodniem? Okazuje się, że rozstanie było sfingowane. Pomysł ten podsunęli artystce jej prawnicy. Piosenkarka w ten sposób miała wyprowadzić w pole władze malawijskiego sierocińca. Dzięki temu mogłaby bez przeszkód adoptować Mercy.
Jednak dyrektor domu dziecka, John Kamuzu, nie dał się przechytrzyć. Dowiedział się o całej sprawie, ale postawił warunek. "Zgodzę się, żeby nieletnia Lourdes została matką. Jednak według naszego prawa musi mieć dorosłego przedstawiciela, męża lub ewentualnie brata. Niestety nie może to być ojciec". I w ten właśnie sposób znalazło się w wesołej rodzince miejsce dla Jesusa Luza. Madonna stanie się matką dla Jezusa, a wtedy jej córka bez przeszkód będzie mogła adoptować Mercy. Wszystkie formalności związane z podwójną adopcją mają być załatwione w Liliongwe do końca tygodnia.