Niedługo po zagraniu Zosi w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy Alicja otrzymała propozycję rozbieranej sesji dla polskiego "Playboya". Oferowano jej spore honorarium, ale aktorka nie miała potrzeby osiągania rozgłosu w ten sposób. Co więcej, uznała to za grubo nie w porządku: "Trudno mi jest sobie wyobrazić, co miałoby mnie skłonić do takiej sesji. Kto wie, może za parę lat to się zmieni, ale na razie nie widzę siebie w takiej roli".

Reklama

Pytano ją także o jej stosunki z Colinem Farrellem, z którym zagrała w nowym filmie Neila Jordana, "Ondine". Alicja wypowiada się na ten temat bardzo ostrożnie, komplementuje irlandzkiego aktora, nie dając jednak powodu do plotek na temat ich romansu. Podkreśla, że ich stosunki były bardzo ciepłe, aczkolwiek tylko zawodowe.

"To znakomity aktor, a przy tym niesamowicie pracowity i pomocny. Wiele osiągnął i mógłby się zachowywać zgodnie z naszym stereotypowym wyobrażeniem gwiazdy, a jest skromny. Koncentruje się wyłącznie na pracy. Prywatnie jest przesympatyczny. Spędzaliśmy na planie dużo czasu, w przerwach rozmawialiśmy o życiu, biznesie, wielu sprawach. Ale czy coś ujawnię? Nie. Nie mogę..." – rozbrajająco dodaje aktorka.

Na pytanie zadane przez dziennikarkę, czy była jakaś "przygoda" na planie, Alicja zgrabnie wywinęła się: "Było ich wiele, a wszystko z powodu ekstremalnych warunków, w jakich pracowałam. Neil Jordan to reżyser wręcz apodyktyczny, ale w dobrym tego słowa znaczeniu".

Reklama

Alicja zdradziła też, że nie jest już związana z producentem muzycznym, z którym spotykała się ostatnio. Aczkolwiek, nie jest też sama…

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Co Colin Farrel ma do powiedzenia o Alicji
Bachleda-Curuś zauroczyła sobą całe Hollywood