W rozmowie z dziennikarką tabloidu aktor wypalił: "Nie lubię grać scen seksu, one są krępujące. Nie chcę wymieniać z kimś obcym płynów ustrojowych". Wielu aktorów ma podobny problem: pomijając stronę fizyczną scen miłosnych, trzeba zauważyć, że są one kręcone tak, jak inne, mniej pikantne części dzieła filmowego. Za kamera stoi kamerzysta, obok reżyser i jeszcze kilka osób, które pracują na planie filmu. A tu trzeba udawać ekstazę... sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Ale z drugiej strony - czy naprawdę trzeba w tak dziwacznym momencie wymieniać "płyny ustrojowe", jak to określił Żebrowski? Czy profesjonalista nie potrafi tego po prostu zagrać?

Reklama