Kolejną porcję swoich mądrości Rutowicz objawiła światu wczoraj w wywiadzie dla programu "Happy Hour" w TV4. Najpierw ostatecznie wyjaśniła sprawę rzekomego kryzysu.

"Nie odczuwam, nie odczuwałam żadnego kryzysu. Ja nie wiem, to ludzie mają kryzys, nie ja, bo ja ruszam z biżuterią, która jest fantastyczna!" - piała Rutowicz.

Reklama

Przywołana do porządku, że przecież pytanie dotyczyło kryzysu finansowego, odpowiedziała: "To jest ich problem, ja nie mam kryzysu, ja mam dużo propozycji, więc ciągle się coś dzieje, i... i... i nie patrzę na to, gdzieś tam moi znajomi, ani... ani... ani... nikt, kto gdzieś tam, yyy... ze mną współpracuje, czy... czy w moim towarzystwie, my nie mówimy o kryzysu, kryzysie, tak więc...".

Prawdopodobnie rozmówca uznał, że jednak Jolka kryzys jakiś, zapewne osobisty, przechodzi, bo zapytał, czy czasem korzysta z pomocy psychoterapeuty. "Yyyy... nie, nie! To raczej, yyyy... psychoterapeuci powinni korzystać z mojej pomocy". I dodała: "Nie no, naprawdę ja nie mam problemów, ale dlaczego, nie... nie. Nie mam problemów po prostu".

O tym, że Jolanta żadnego kryzysu nie przechodzi, a wręcz przeciwnie, świadczyć może najdobitniej fakt, że znalazła drugą połówkę swej, zapewne różowej, pomarańczy. Niesłychanego wyczynu złapania kandydata na męża udało jej się dokonać gdzieżby indziej, jak nie podczas bujania w obłokach (jeśli był akurat zachód słońca, jest szansa, że były różowe).

Zapytana o swojego przyszłego męża, Jola odparła: "Yyyyy... zapoznałam kogoś, tak, będąc, yyy... w weekend, tak naprawdę lecąc do Londynu, zapoznałam kogoś w samolocie, i takie tam różne przygody. Co będzie dalej, ja nie wiem, nie wiem, nie wiem, co będzie dalej. Jestem, to jest to jest to, jest, jest to, yyyyyy... Amerykanin, Anglik. Anglik tak naprawdę. Z tym ślubem to jeszcze nie wiadomo". Przy okazji pytana zdementowała plotki, jakoby ślub miałby być po prostu wynikiem wpadki. Twierdzi, że w najbliższym czasie nie planuje ciąży: "Nie mam zamiaru przynajmniej przez najbliższe dziesięć lat, yyyy... aczkolwiek na pewno kiedyś będę miała taką małą Jolusię biegającą w lateksach i piórkach". Dwie Jole, podwójna radość...

Tajemniczy Amerykano-Anglik to zdaje się jakaś wpływowa postać. Zapytana o to, czy planuje karierę w Hollywood, Rutowicz odparła: "Jeżeli, yyyy... jeżeli mój przyszły mąż mi w tym pomoże, to na pewno".