Błękitnooki przystojniak o świetnym ciele. Gdy zaczynał, wcale nie wróżono mu tak wielkiej kariery - miał się skończyć wraz z przeminięciem urody. Jednak on pokazał nieraz, że kunszt aktorski ma w małym paluszku.
Teraz gra w najtrudniejszej dla mężczyzny roli, i to podwójnej: jest ojcem i wkracza w wiek kryzysowy.
Jak Brad Pitt czuje się jako czterdziestopięciolatek? Całkiem nieźle. Rola w jego najnowszym filmie "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" uświadomiła mu z całą jaskrawością, jak krótkie jest życie. "Nie mamy pewności, czy zostało nam jeszcze 20 lat, czy 20 godzin" - mówi.
Wejście w wiek dojrzały wyzwoliło w nim potrzebę spędzania czasu z najbliższymi - głównie z dziećmi.
"Chciałbym być silnym ojcem, pokazywać dzieciom świat - i podpowiadać, co liczy się w życiu" - zapewnia gwiazdor. Zapowiada także, że nie zamierzają przestać powiększać swojej rodziny:
"Nie znaleźliśmy jeszcze powodu, dla którego mielibyśmy się ograniczać (śmiech). Wprawdzie w domu panuje totalny chaos, ale radość, jaką sprawiają nam dzieci, jest nieprawdopodobna".
Bycie ojcem szóstki dzieci to wielkie obciążenie i ogromna odpowiedzialność. Niezbędne bywa także odłożenie swoich planów na czas, gdy dzieci odlecą z gniazda. Nieraz rezygnować trzeba także z intymności:
"Potrafimy być dość kreatywni (śmiech). Choć czasem musimy ćwiczyć się we wstrzemięźliwości... na szczęście nie trwa to długo. Ogólnie wiedzie nam się wspaniale!
Doskonałe role, oszałamiający uśmiech, zdrowe podejście do rodziny. Kto by pomyślał, że taki brylancik uchowa się w zepsutym i sprośnym Hollywood.