Otóż nie. Kontrowersyjna posenkarka wyznała dziennikarzom, że ciągłe gadanie, co jej ślina na język przyniesie, wynika z jej usposobienia. Stefani Germanotty, bo tak naprawdę nazywa się wokalistka, oświadczyła, że stara się być zawsze szczera bez względu na to, co ludzie o niej pomyślą:
"Być może prowokuję często swoimi tekstami, ale przynajmniej zawsze jestem szczera. Nie cierpię osób, które próbują mnie pouczać i sugerują mi, co wypada powiedzieć, a co nie. Mówię to, co mi się podoba i jestem taka, jaka jestem. Przynajmniej się nie maskuję i jest mi ze sobą dobrze. Jeżeli ludzie nie lubią mnie słuchać, to już jest ich sprawa, muszą nauczyć się z tym żyć" - wyznała gwiazda.
Czy jednak w tej szczerości nie ma ksztyny kłamstwa? W końcu trudno przebić się samym talentem, a i zdobyta w ten sposób sława - choć wyższej klasy i bardziej trwała - jest mniej spektakularna. Czy lady GaGa nie sprzedaje się, sięgając po najprostszą z broni - skandal?