Lopez pożyczyła brylantowe kolczyki o wartości 50 tys. dolarów od miliardera Roberta Mouawada. Pojawiła się w nich na prezentacji kolekcji Andrei Liberman. Niestety, biżuteria tak jej się spodobała, że gwiazda odmawia teraz jej zwrotu.
"Otrzymaliśmy telefon od jej menedżera, który poinformował nas, że Jennifer chce zatrzymać biżuterię" - powiedział pracownik miliardera. "Jeśli chodzi o pana Mouawada, Jen może mieć co chce, ale takie żądanie było po prostu aroganckie".
Ponieważ Robert Mouawad jest też właścicielem 60-karatowego brylantu o wartości 50 milionów dolarów, to nie będzie przeżywał straty 50 tys. - zapewnia pracownik.
Jakby nie było, w całej aferze chodzi nie tyle o pieniądze, a o maniery.