Policja w końcu złapała Japończyka, gdy próbował gwizdnąć kolejny obiekt kultu z jednej ze świątyń w Kioto. Znalezione w jego domu posążki były otoczone szczególną opieką - przed każdym z nich znajdowały się ofiary złożone z owoców. Religijny złodziejaszek tłumaczył się, że tkwił w swym procederze ze względów religijnych. „Codziennie modliłem się do każdego mojego Buddy" - przyznaje.

Mnisi buddyjscy ze świątyń z Kioto zauważyli, że od jakiegoś czasu zaczynają im znikać posągi, jednak cały czas wierzyli, że wkrótce wrócą na swoje miejsce. Nie mylili się, jednak teraz postanowili zawierzyć swoje dewocjonalia nie tylko Buddzie, ale i nowoczesnej technice. Jak zapowiedzieli, w świątyniach zostanie podwojona liczba kamer i zabezpieczeń.