Muzyk pojawił się w porannym programie radiowym "On-Air" Ryana Seacresta i pozwolił sobie na krytykę Britney Spears, jeszcze zanim dopił kawę. Dość ostro stwierdził, że nigdy nie mógłby pracować z nią w duecie, bo nie rozumie jej piosenek.
Wyraził też autentyczne zdziwienie tym, że piosenkarka ma problem z reporterami biegającymi za nią od drzwi domu aż do auta. Kiedy jej piosenki mieszczą się w stylistyce: "Zbieram dziewczyny, wychodzimy, wszystkie światła są skierowane na mnie i tym podobne", nie ma się więc co dziwić, że potem ludzie czują, że dostali zielone światło, żeby ingerować w jej życie.
Według Johna piosenki powinny pochodzić z głębi serca i mówić coś o człowieku, który je śpiewa. Inaczej jest się tylko odtwórcą hitów, a nie artystą. W ten sposób, John zdradził co myśli o Britney i jej twórczości.
Na koniec jeszcze zażartował: "Jeśli u niej to się sprawdza, to może ja też tak spróbuję? ".