Głęboko w górach południowego Meksyku w walących się wioskach żyje starożytne plemię zwane Triqui, liczące sobie zaledwie kilkadziesiąt tysięcy osób. Jednym z ich kontrowersyjnych zwyczajów jest sprzedaż kandydatek na żony.

Reklama

Marcelino de Jesus Martinez zawarł tego typu umowę z 18-letnim Margarito de Jesus Galindo. Zalotnik miał za 14-letnią córkę Martineza zapłacić szesnastoma tysiącami dolarów, mięsem i ...setką skrzynek piwa.

Wyrodny ojciec, zięć oszust

Opinia publiczna nie dowiedziałaby się o całej sprawie, gdyby nie fakt, że Galindo, choć do slubu doszło, opłaty nie uiścił. Rozsierdzony teść zgłosił kradzież policji w pobliskim Greenfield i zażądał zwrotu córki.

Reklama

I, co prawda, pan młody odczuł konsekwencje swojego czynu w postaci oskarżenia o gwałt, jako że trwające tydzień małżeństwo zostało już skonsumowane, jego teść napytał sobie więcej biedy. Podczas gdy młody Galindo został już zwolniony z aresztu, na Martinezie ciąży zarzut handlu ludźmi i uzyskiwania korzyści majątkowych ze zmuszania osób do czynności seksualnych. Grozi mu za to osiem lat więzienia. Oskarżóny nie przyznaje się do winy.

Antropolodzy, do dzieła!

Zwyczaj kupowania żon rozpowszechniony jest w setkach społeczności rdzennych Meksykan. Opłatą są zwykle, poza gotówką, zwierzęta hodowlane i piwo.

Reklama

Incydent w Greenfield jest przykładem największego dotąd zaangażowania sądu wysokiej instancji w tego typu zwyczaje. Wyrok skazujący może stać się precedensem w podobnych sprawach.

Ponownie rozgorzała dyskusja, czy powinno się ingerować w zwyczaje danych społeczności. Krytycy tego typu rytuałów uczulają na łamanie praw człowieka. Obrońcy ostrzegają przed wtrącaniem się i pochopną oceną, proponując ideę "kulturowego relatywizmu".

Zwyczajowo małżeństwo takie zawierane jest za pośrednictwem kogoś w rodzaju ambasadora, który negocjuje z zalotnikiem i z rodziną dziewczyny. Po dobiciu targu starający się odbiera pannę młodą, co odbywa się zawsze o 2 nad ranem w środę.

Lokalny zwyczaj zezwala również na poligamię. Niektórzy mężczyźni z Triqui maja nawet po siedem żon. Obecnie jednak tradycja umiera, gdyż młodzież uczęszczająca do szkoły średniej często właśnie tam poznaje przyszłych małżonków. Zwyczaj zezwala na małżeństwo 14-letnim dziewczętom i 16-letnim chłopcom. Obecnie jednak dziewczęta decydują się na małżeństwa znacznie później - jako dwudziestolatki. Rozważa się zmiany legislacyjne zezwalające na małżeństwo dopiero 18-letnim osobom obojga płci.

Kto pierwaszy rzuci kamieniem

Przeciwnicy tradycji uważają ją za przymus i barbarzyństwo, a nawet rodzaj niewolnictwa. Argumentują, że mężowie traktują swoje zakupione małżonki jak swoją własność.

Meksykanie stają w obronie swojej tradycji. Zdaniem wielu taka transakcja to symbol zobowiązania i zaangażowania. Inni argumentują, że zwyczaj przyczynia się umocnienia małżeństw i zmniejszenia liczby rozstań. Według nich mężczyźni, którzy muszą słono zapłacić za żonę, bardziej ją cenią i łatwo jej nie porzucą dla innej...