Nic nie ma takiej siły przebicia jak gołe pośladki. Możemy bez końca gadać o ekologii, ale jeśli powiedzą nam o tym rozebrane ekspedientki, odzew będzie natychmiastowy.

p

Ciało się sprzedaje

Brytyjska firma Lush, produkująca naturalne kosmetyki na wagę, postanowiła wziąć się na sposób i zaczęła propagować swoje ekologiczne hasła za pomocą sprawdzonej metody marketingowej. Wiadomo od dawna, że nic tak dobrze nie sprzedaje towarów jak seks, ewentualnie golizna. Reklam z rozebranymi kobietami jest bez liku. Sprzedają opony, telefony i stacje radiowe. Tak jest w Polsce i na całym świecie, i protesty na niewiele się zdają.

Reklama

Pewna nowość polega tu jednak na tym, że firma Lush zaproponowała żywą reklamę, do której zaangażowała swoje ekspedientki. Dziewczyny pracujące w sklepach w Londynie, Sydney, Sztokholmie, San Francisco i innych miastach, urządziły happening, w którym ubrane tylko w pracownicze fartuchy zachęcają klientów do kupowania produktów w ekologicznych opakowaniach - a jeszcze lepiej bez. W końcu, jak można zobaczyć po nich samych, najlepsze jest to, co naturalne.

Chociaż dziewczyny mają zakryte strategiczne miejsca, a odsłonięte są tylko pośladki, ich kampania na ulicy przed sklepem wzbudziła olbrzymie zainteresowanie. Pomimo deklaracji szefów firmy, że akcja nie ma podtekstu seksualnego, niektórzy poczuli się tak bardzo zachęceni do owej naturalności, że ochoczo ściągnęli ubrania i dołączyli do dziewczyn z Lusha. Podobne happeningi odbywały się już dzięki organizacji PETA, walczącej o prawa zwierząt. PETA rozbierała na swoich plakatach znane aktorki i puszczała ulicami nagie, pomazane czerwoną farbą kobiety z transparentem. Jednak budziło to głównie sprzeciwy i zniesmaczone komentarze, a nie było pretekstem do zorganizowania ulicznej zabawy.

Bez opakowania, bez ubrania

Reklama

Firma Lush Fresh Handmade Cosmetics została założona w 1992 r., ale nigdy nie zdobyła takiego rozgłosu jak podczas happeningów "Go naked". Feministki słusznie protestują, że traktowanie kobiecego ciała jako przedmiotu marketingowego nie jest niczym dobrym, jednak tym razem cel był szczytny. Dziewczyny nie nakłaniały bowiem do ekshibicjonizmu czy gorszących zachowań seksualnych. Ich obnażenie się miało być protestem wobec zalewającej nas fali plastiku i folii. Konsumenci przez prostą analogię: nagie = naturalne = ekologiczne mieli zmienić nastawienie do ekologicznych sklepów, które wciąż jeszcze kojarzą się z eko-maniakami, czymś awangardowym, a często także drogim.

Płacisz tylko za jakość

Nic bardziej mylnego, bo kupując kosmetyki na wagę, nie płacimy za opakowanie i reklamę, które je promują. Płacimy wyłącznie za jakość i składniki, z których zostały zrobione. Aż 70 proc. kosmetyków oferowanych w sklepach sieci Lush można kupić bez opakowania. Nawet rzeczy, które wydawałoby się, można przetransportować tylko w butelkach, tu kupimy na wagę -- wystarczy przynieść własne opakowanie lub kupić szampon w wersji stałej (kulki czy kostki), lub w proszku.

Przekonanie klientów i producentów do rezygnacji z opakowania może być na dłuższą metę bardzo trudne. W końcu to opakowanie jest tym, co głównie wpływa na postrzeganie danego produktu. Stojąc w markecie przed półką z kosmetykami, kierujemy się głównie impulsem, kolorem opakowania i kształtem, dopiero potem badamy produkt "na węch" i czytamy jego skład czy właściwości.

W Polsce nie mamy jeszcze siedziby Lusha, mamy za to ekologicznego Body Shopa i dziesiątki mydlarni, które sprzedają kosmetyki z naturalnych składników.

Oczywiście można mieć wątpliwości, czy akcja "Go naked" była w 100 proc. bezinteresowna, bo w końcu chodziło o zwiększenie sprzedaży światowej marki, nawet jeśli ekologicznej. Poza tym, mimo szczerych intencji, niektóre media skupiły się głównie na goliźnie na ulicach, pomijając przy tym aspekt ekologiczny.

Dwie tony gnoju przed Europarlamentem

Lush to firma z tradycjami ekologicznymi od samego początku jej istnienia. Oprócz słynnego "naked party", ma na swoim koncie jeszcze inne niestandardowe akcje. Podobnie jak wspomniana wyżej PETA, firma protestuje przeciwko testowaniu kosmetyków na zwierzętach. Jakiś czas temu próbowała nawet w ramach sprzeciwu wyrzucić dwie tony nawozu przed siedzibą parlamentu Europejskiego w Strasburgu.

Innym kontrowersyjnym pomysłem było zorganizowanie akcji w obronie rekinów, odławianych dla ich coraz bardziej chodliwych na czarnym rynku płetw. Performerka Alice Newstead (była pracownica Lusha), 3 września 2008 roku w witrynie jednego z londyńskich sklepów ucharakteryzowała się na rekina i pozwoliła na przebicie swojego ciała hakami i podwieszenie go do sufitu jak zwłoki rekina wiszącego na wyciągu.