"Zamówiłem do kuchni kamienny blat" - opowiada "Super Expressowi" Stuhr w jednym z wywiadów. "Przywieźli go, był piękny, ale na samym środku spostrzegłem brzydką skazę" - dodaje.
Aktor wezwał kamieniarza i powiedział mu: "Proszę spojrzeć, to wygląda, jakby kot nasrał". Na co fachowiec odpowiedział: "Ja mam na nazwisko Kot".
"Jezus Maria, chciałem się pod ziemię zapaść, dzwoniłem trzy razy, by go przeprosić" - wspomina Maciek Stuhr. Bulwarówka zauważa, że teraz aktor dwa razy się zastanowi, zanim coś powie.