"Od dawna chciałem mieć zaliczone 300 walk. Teraz już mam dosyć" - mówi brytyjskiemu "Daily Mail" Buckley. Czeka go tylko ostateczne starcie, w piątek> A szefowie hali, w której będzie walczył, szykują prawdziwą fetę. W końcu takich bokserów, jak Buckley, to wielu nie ma.

Reklama

Zawodnik nie przejmuje się jednak, że wszyscy uznają go za najgorszego pięściarza. Dla niego w boksie nie są ważne wygrane, a sam sport. "Boks zrobił ze mnie człowieka. Gdy byłem dzieciakiem, ostro rozrabiałem, ale sport pozwolił mi znaleźć cel w życiu" - dodaje.

Dlatego całą duszę oddał ukochanemu sportowi. Potrafił zgodzić się na walkę, o której usłyszał parę godzin przed pierwszym gongiem. Często walczył też kilka dni pod rząd. "Jeśli zadzwonisz do murarza i każesz mu zbudować mur, to nie potrzebuje kilku tygodni na przygotowania" - tłumaczy żartobliwie pięściarz.