Do polskiej wsi przyjechał Rockefeller. Wynajął stary dworek i zaprosił do niego okolicznych chłopów. Ci przyszli, a bankier powiedział im: "Bardzo lubię wasze zające. Jeśli ktoś z was przyniesie mi jednego, to dam mu za niego 10 dolarów! Kupię sto sztuk!"

Reklama

"Ale Panie! U nas zajęcy wcale dużo nie ma i trudno je złapać" - tłumaczyli chłopi.

"Daję 10 dolarów za sztukę" - powtórzył bogacz.

Chłopi wrócili do wsi i zajęli się swoimi sprawami. Kilku z nich poszło jednak do lasu. Stracili sporo czasu, ale złapali sto zajęcy i zanieśli je do bankiera. A ten rzeczywiście zapłacił im po 10 dolarów za sztukę. Cała wieś im zazdrościła. Po miesiącu Rockefeller znowu zaprosił chłopów do siebie i powiedział do nich: "Bardzo lubię wasze zające. Kupię następne sto sztuk!"

"Ale Panie! U nas teraz zajęcy już w ogóle nie ma" - mówili chłopi.

"Jeśli ktoś z was przyniesie mi jednego, to dam mu za niego aż 20 dolarów!" - rzucił bankier.

Tym razem już większość chłopów poszła do lasu. Zostawili żony, gospodarki, dzieci i szukali zajęcy. W końcu przyszli do bogacza i sprzedali mu sto sztuk zajęcy po 20 dolarów. Zazdrościła im cała okolica. Ale na tym nie koniec. Bankier zaproponował, że kupi jeszcze 100 sztuk po 30 dolarów. We wsi zapanował zajęczy szał. Wszyscy szukali szaraków. Nie mówili o niczym innym. I jeszcze raz im się udało. Dostali po 30 dolarów za zająca.

Późną jesienią Rockefeller znowu zaprosił chłopów do siebie i powiedział: "Kocham wasze zające!"

Reklama

"Ale Panie! Zające się skończyły. To były ostatnie" - mówili chłopi.

"Daję po 50 dolarów za sztukę. Macie miesiąc na dostawę. Kupię nawet 300 sztuk! " - powiedział jednak bankier i... wszyscy chłopi pobiegli do lasu. Zostawili domy, ich gospodarki poupadały, a oni biegali po lesie i szukali zajęcy. Nic jednak nie znaleźli. Poszli więc do Rockefellera z pustymi rękami, żeby prosić o przedłużenie terminu. Ale bankier powiedział, że mają jeszcze jeden dzień. Chłopi wyszli od niego ze zwieszonymi głowami. Aż tu nagle podchodzi do nich zarządca Rockefellera i mówi:

"Słuchajcie chłopi, czy wiecie, co mój pan robi z tymi zającami? Trzyma je w pałacowej zagrodzie, karmi, ale w ogóle do nich nie zagląda. Nie mam pojęcia po co mu one. Zróbmy więc tak. Ja sprzedam wam te 300 zajęcy po 35 dolarów, a wy je jutro sprzedacie Rockefellerowi po 50! I wszyscy będą zadowoleni."

Chłopi pobiegli do wsi po pieniądze, zapożyczyli się u znajomych, za bezcen posprzedawali resztę dobytku, żeby zdobyć fundusze i kupili od zarządcy 300 zajęcy po 35 dolarów za sztukę.

A następnego dnia, kiedy poszli, żeby sprzedać bankierowi szaraki, w... dworku nie było już nikogo, ani bankiera, ani jego zarządcy.

Dlatego teraz, kiedy po długotrwałej bessie akcje znowu idą w górę, wielu graczy zastanawia się, czy to rzeczywiście koniec kryzysu, czy może tylko kolejny bogacz "znowu skupuje zające"?