"Początkowo planowaliśmy klasyczne wesele z orkiestrą, wódką i setką gości. W końcu poczuliśmy się tak zmęczeni przygotowaniami, że wpadliśmy na pomysł, by wziąć ślub w Las Vegas. Tylko we dwoje" - opowiada Marek Ziemiński. On i jego narzeczona na ślubnym kobiercu stanęli w kwietniu w Las Vegas Wedding Chapel, jednym z setek podobnych miejsc w tym mieście.

Reklama

Podobnych osób jest coraz więcej. Choć pierwsze oferty zorganizowania ceremonii w stolicy światowego hazardu pojawiły się w Polsce dwa lata temu, to dopiero w tym roku organizujące je firmy turystyczne odnotowały wzmożone zainteresowanie ze strony klientów. Jedno tylko biuro podróży Romantic Travel z Warszawy wyekspediowało w tym roku do Las Vegas już ponad 20 par. Kilkanaście kolejnych wyjechało przy pomocy krakowskiego organizatora wesel Yes I do. "Inspiracją były oczywiście filmy, które rozsławiły je jako stolicę ślubów" - mówi szef Warszawskiej Fabryki Ślubów Jakub Pietrzak.

Ale nie tylko. Polaków przyciągają też oferowane przez organizatorów atrakcje. Narzeczeni mogą zażyczyć sobie, by ślubu udzielił im sobowtór Elvisa Presleya, a na uroczystość zawiózł ich różowy cadillac. W ofercie są również śluby w największych kasynach Las Vegas lub na dachach miejscowych drapaczy chmur, na które młodą parę dowozi śmigłowiec.

Ze względu na wysokie koszty na ceremonię pary zazwyczaj wyjeżdżają same, bez rodziny i świadków - których zapewniają organizatorzy. Cena takiej tygodniowej wyprawy to od trzech do 17 tys. zł za osobę. "Rodzice i przyjaciele uroczystość obejrzą w internecie, bo kapliczka, w której się pobierzemy, oferuje usługę transmitowania ceremonii w internecie" - mówi Jakub Kuchcik, który ze swoją narzeczoną wyjedzie do Las Vegas w grudniu.

Reklama

Zdaniem psychologa społecznego prof. Zbigniewa Nęckiego coraz bardziej powszechne zjawisko ślubów w egzotycznych miejscach to zarówno przejaw bogacenia się polskiego społeczeństwa i przyjmowania zagranicznych wzorców kulturowych, jak i buntu przeciwko tradycji rodzinnej. "Większość młodych par, które decydują się na wesela na sto osób, robi to pod wpływem rodziców. A wyjeżdżając za granicę, mogą zamanifestować, że ślub to ich własny wybór" - mówi prof. Nęcki.