Dramat Górniak zaczął się już po zakończeniu nagrania programu. Piosenkarka wraz z innymi gwiazdami przygotowywała się do sesji zdjęciowej. Nagle, jak opisuje całą sytuację "Fakt", rozległ się głośny krzyk. Artystka złapała się za głowę i osunęła na ziemię.

Reklama

Na pomoc Górniak ruszyli jej przyjaciele i pracownicy studia. Podnieśli artystkę i pomogli opatrzyć jej twarz. Później wydało się, kto był sprawcą wypadku. To gołąb, który wleciał do hali, gdzie nagrywany był program. Ptak strącił z jednego ze słupów kawałek żelastwa, który spadł na twarz gwiazdy.

"Edyta okropnie się wystraszyła, to coś uderzyło ją pół centymetra od oka" - powiedział "Faktowi" Darek Krupa, mąż i menedżer piosenkarki. "Okazało się, że Edyta ma rozcięty łuk brwiowy, oko oczywiście natychmiast spuchło. Nie było więc mowy o robieniu zdjęć, a zresztą ona była tak bardzo przerażona, że zupełnie nie miała do tego głowy" - dodaje.

Zapłakana artystka natychmiast zabrała swoje rzeczy i pojechała do domu. "To wyglądało naprawdę nieciekawie, wszyscy się wystraszyliśmy, na szczęście oko jest całe" - mówi "Faktowi" osoba z ekipy.