"Mieliśmy zgłoszenie o głośnym przyjęciu" - oznajmili groźnie funkncjonariusze. Ale na te słowa kobiety zaczęły piszczeć jeszcze głośniej. Imprezowiczki sądziły bowiem, że mają do czynienia ze striptizerami, którzy po wygłoszeniu takiej kwestii zrzucą z siebie mundury. Ale ci, zamiast wyskakiwać ze spodni, zabrali się za wypisywanie mandatów - donosi niemiecki tygodnik "Der Spiegel".

Reklama

Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Nieporozumienie szybko udało się wyjaśnić. Policjanci nie odtańczyli erotycznego tańca, a imprezowiczki obiecały, że będą zachowywać się ciszej.

"Nie stwierdzono też ubytku żadnych części umundurowania" - zapewnia rzecznik niemieckiej policji.