Złoty okres dla Arciuch rozpoczął się, kiedy otrzymała rolę złośliwej Karoliny w serialu TVN „Niania”. Choć widzowie zazwyczaj nie pałają sympatią do takich postaci, tym razem było inaczej. A sama aktorka skorzystała na tym finansowo. Serial kręcony jest dwa razy w roku przez dwa miesiące - na jesieni i późną wiosną. Tamara spędza wówczas na planie "Niani" około dwóch tygodni. W ubiegłym roku dało jej to prawie 100 tysięcy złotych.

Reklama

W ślad za zdobytą dzięki serialowi popularnością przyszły kolejne propozycje. Strzałem w dziesiątkę okazał się udział Tamary w "Tańcu z gwiazdami". Zajęła 3. miejsce i dzięki swojej gracji na parkiecie nie tylko zdobyła następnych fanów, ale też zarobiła około 70 tysięcy złotych. Dodajmy do tego lato spędzone na planie serialu "Halo Hans" i ważną rolę w serialu TVP "Trzeci oficer". To kolejne ogromne wpływy na konto aktorki - po 50 tysięcy złotych. Arciuch wystąpiła również na wielkim ekranie. Za rolę w filmie "Nie kłam, kochanie" zainkasowała 30 tysięcy złotych.

Popularność gwiazd przekłada się również na propozycje ze strony firm, które chcą wykorzystywać ich wizerunek w reklamach. Nie inaczej było w przypadku Tamary, która od jednego z banków dostała za to 50 tysięcy. A można przypuszczać, że to dopiero początek lawiny ofert dla pięknej aktorki.

Arciuch zadebiutowała na małym ekranie w "Tygrysach Europy" prawie dziesięć lat temu. Następnie przyszły dla niej lata pełne mniejszych lub większych ról w takich serialach, jak "Adam i Ewa" czy "Pierwsza miłość". Na plany zdjęciowe musiała dojeżdżać z rodzinnej Gdyni często na drugi koniec Polski. W pociągu spędzała kilkanaście godzin tygodniowo. Ale ciężka praca nie poszła na marne. Teraz Tamara jest jedną z najbardziej wziętych gwiazd show-biznesu.

Reklama

Jedyną osobą, która może żałować, że Arciuch robi wielką karierę, jest jej 9-letni syn Krzyś. Mama chłopca ma mało czasu, aby nacieszyć się dzieckiem. 350 tysięcy zarobione przez ostatni rok na pewno jednak pomaga Tamarze otrzeć łzy - ocenia "Fakt".