Francuski prezydent potrafi zorganizować czas swojej ukochanej Carli Bruni co do minuty - pisze "Fakt". Gdy tylko para miała wolne popołudnie, Sarkozy od razu zabrał żonę nad wodę na południe Francji. A tam namiętnym pocałunkom i miłosnym igraszkom nie było końca - dodaje bulwarówka.

Zakochani najpierw zjedli obiad w restauracji w uroczej miejscowości Cavaliere. Ale to był początek udanego popołudnia. Bo następnie, przytulając się do siebie, para spacerowała boso po plaży. Kiedy i to im się znudziło, wypożyczyli ponton i zabrawszy ze sobą butelkę wina, wypłynęli w morze.

Tam najpierw raczyli się wykwintnym trunkiem. A gdy ono się skończyło, przyszedł czas na pocałunki. I jak widać, były bardzo namiętne. Para zupełnie nie dostrzegała pływającej wokół na jachcie ochrony prezydenckiej, a także będącego z nimi w pontonie najmłodszego potomka prezydenta, Aureliena.

A ponieważ daleko od brzegu nie odpłynęli, ich zachowanie natychmiast przykuło uwagę fotoreporterów, którzy wykonali całą serię zdjęć z romantycznej schadzki pierwszej francuskiej pary. I znów Sarkozy i Bruni wylądowali na czołówkach największych dzienników - podkreśla "Fakt".





Reklama