W poniedziałkowy wieczór Joanna Liszowska przyszła do kasyna w warszawskim hotelu Marriott na zawody w Black Jacka. Wyglądała olśniewająco. Mała czarna i blond loki. Była sama. Niedawno rozstała się z narzeczonym, biznesmenem Tadeuszem Głażewskim, z którym nawet planowała ślub. Nic z tych planów nie wyszło - pisze "Fakt".

Reklama

Tego wieczoru Joanna była jednak w dobrym humorze. Roztaczała wokół czar, rozmawiała, po prostu przyszła się dobrze bawić. Nagle jej uśmiech zgasł - relacjonuje bulwarówka. W kasynie pojawiła się nowa para. To były narzeczony Joanny, Tadeusz Głażewski. A u jego boku kroczyła piękna blondynka, bardzo podobna do Joanny. Widać, że Tadeusz szybko pocieszył się po rozstaniu z Joanną. Przez całe kasyno przeszedł szmer: "Były Liszy przyszedł z nową". Od stolika do stolika powtarzano sobie tę sensację - pisze "Fakt".

Joanna zachowała się z klasą. Przywitała się ze swoim byłym. Ale o jego towarzyszce rozmawiać nie chciała. "Nie będę się zniżać do tego, aby odpowiadać na takie pytania" - zareagowała, przełykając jednak łzy.

Reszta wieczoru wyglądała tak, że Joanna grała w jednym końcu sali, a po przeciwległej stronie przy barze siedział jej były narzeczony z nieznaną blond pięknością. Ani razu nie przeszli się po sali, jakby w obawie, że natkną się na Joannę.

"Dobry wieczór, jestem Paula" - przedstawiła się owa piękność reporterowi "Faktu". Zapewniała, że absolutnie nic nie łączy jej z Tadeuszem. "Jesteśmy po prostu znajomymi" - mówiła. "Zaprosiłam na ten wieczór Tadeusza. Nie wiedzieliśmy, że będzie tu także pani Joanna, którą bardzo lubię i cenię..."

A czy Tadeusz tego nie wiedział? - zastanawia się "Fakt". Kiedy tylko skończyły się zawody, Joanna nie czekała ani chwili. Od razu skierowała się do wyjścia. A Paula z Tadeuszem jeszcze długo w noc popijali drinki, miło gwarzyli i wymieniali pocałunki.