Jak co roku Lourdes Maxwell chciała wystawić przed domem nadmuchiwany basen dla wnuków. Na te wakacje kupiła jednak większy i głębszy, by dzieci miały większą frajdę - pisze brytyjski "Daily Mail".

Reklama

Jako że trawnik przed domem należy do miasta, pani Maxwell musiała poprosić o zgodę na basen władze Portsmouth. Okazało się wtedy, że nadmuchiwaną sadzawkę może postawić tylko wtedy, gdy będzie miała ubezpieczenie i wykwalifikowanego ratownika.

Nie pomogła nawet interwencja lokalnego posła. Radni Portsmouth zrezygnowali co prawda z wymogu zatrudnienia ratownika, jednak uparli się przy ubezpieczeniu. A nikt nie wystawia polis na gumowy basenik. Dlatego w tym roku wnuki pani Maxwell nie mają szans na kąpiel w przydomowym basenie.