Ludzie czekający na przystanku osłupieli, gdy zamiast czerwonego autobusu zobaczyli podjeżdżające auto Małaszyńskiego. W oczach aktora można było dostrzec lekkie rozmarzenie. Bowiem jeszcze jako mały Pawełek pragnął zostać kierowcą autobusu.
A jednak nie zabrał pasażerów, bo najwyraźniej przestraszył się tłumu. Zaparkował więc auto pośród zdezorientowanych ludzi, trzasnął drzwiami, naciągnął czapkę na uszy i czym prędzej się oddalił - pisze "Fakt".