Miło było patrzeć, jak srodzy jurorzy i pogodni prowadzący ramię w ramię z gwiazdami i ich tanecznymi partnerami rozkoszowali się swym towarzystwem w jednej z warszawskich restauracji. Stoły uginały się od jadła i wybornych trunków. Mariusz Pudzianowski jak zwykle jadł za trzech i pił za dziesięciu, a z twarzy nie schodził mu promienny uśmiech. Piotr Gąsowski bawił wszyskich swoim nieprzeciętnym poczuciem humoru - zachwyca się bulwarówka.
Nawet Rafał Maserak wyglądał na zrelaksowanego. Nie ma co, należało im się. Bo choć dla widzów wyciskają z siebie na parkiecie siódme poty, to po pracy zawsze powinni znaleźć czas na relaks. Byle tylko zbyt częste biesiadowanie nie wpłynęło na formę uczestników "Tańca z gwiazdami" - martwi się "Fakt".