Jak pech to pech! Bo nie dość, że zatrzaśniętych drzwi nie dało się otworzyć, to jeszcze 55-letni mężczyzna nie miał przy sobie komórki, by zadzwonić po pomoc.

Siedział więc cztery doby w zatrzaśniętej toalecie, z burczącym żołądkiem i w niskiej temperaturze. By nie przemarznąć, stopy rozgrzewał ciepłą wodą z kranu.

Reklama

Po czterech dniach jego wołanie o pomoc usłyszała sprzątaczka. "Przynajmniej miałem toaletę do swej dyspozycji" - zażartował mężczyzna, gdy został w końcu uwolniony z pułapki.