ZOBACZ WIDEO Z "BANANOWEJ PLAŻY">>>

"Myślę, że każdy na wyspie coś sobie zostawił" - śmiał się Gossen Buren, który na Terschelling obsługuje latarnię morską. Był pierwszym, który zauważył pływające po morzu banany.

Reklama

Owoców było tak dużo, że pokryły niemal kilometr plaży. Nikt ich od razu nie jadł, bo nie dość, że zielone, to jeszcze prosto ze słonej wody. Część zbierających mówiła, że może wyśle banany do pobliskiego zoo.