Zwycięzcą wśród raczkujących sprinterów został dziesięciomiesięczny Stefan Martinovich. Ciekawa była reakcja malucha na przyznanie mu pierwszego miejsca i zestawu zabawek od sponsora - zamiast uśmiechu pojawił się grymas, potem szloch, a w końcu wielka rozpacz.
Stefan okazał się równie dobrym sportowcem, co beksą. Choć nie wiadomo, czemu płakał - wiadomo, dlaczego wygrał. "Całymi dniami ugania się za naszymi kotami" - śmiała się mama, Susan.