"To wyjątkowa postać. Charyzmatyczna, a jednocześnie bardzo skromna. Wyznała mi, że nie wie, czy sobie poradzi z treningami w „You Can Dance”. To zabawne, bo przecież ona jest mistrzynią parkietu! Miałem ochotę podpatrzeć, jak pracuje z uczestnikami, ale jednak się powstrzymałem. Mam taką zasadę, że nie oglądam prób. Wolę zobaczyć efekt końcowy" – wyznał Piróg. A ten może być powalający, bo tym razem w „You Can Dance” są sami najlepsi i najzdolniejsi tancerze.

Reklama

"Paulina Figińska, Ania Andrzejewska, Tomek Barański i Kuba Joźwiak to jest mocna czwórka tego show! Jakuba pamiętam sprzed lat, gdy zaczął pracować w teatrze, z którego ja odchodziłem. Wtedy nic nie wskazywało na to, że będzie dobrym tancerzem. Gdy teraz go zobaczyłem, byłem zdumiony, że można zrobić takie postępy w tańcu" – mówi Michał.

Ale „You Can Dance” to nie tylko miłe chwile, ale też awantury. Choć spór wśród jurorów wcale nie ucichł, a Anna Mucha wciąż daje się we znaki, Michał Piróg nie chce już tej sprawy komentować. – To, że się z Anią nie zgadzamy, chyba widać gołym okiem. Ale o tym konflikcie nie chcę już mówić. Powód?

"Cała sprawa niepotrzebnie odwraca uwagę widzów od prawdziwych bohaterów tego show – tancerzy. W programie nie ma szansy, by rozwiązać te spory. Ale mamy wystarczająco dużo czasu, aby załatwić te sprawy między sobą, niekonieczni na antenie" – podsumował Michał Piróg.

Reklama

>>> Marcin Prokop zaskoczony nominacją