Kasia od dawna ma status najjaśniejszej gwiazdy Polsatu, Mariusz dopiero aspiruje do miana gwiazdora. Ale już niebawem będą musieli się jakoś dogadać. Oboje bowiem zostali prowadzącymi programu "Tylko nas dwoje".

Reklama

Kałamaga, jak to kabareciarz, nie zamierza traktować aktorki z jakąś wyjątkową czcią. "Nie miałam okazji wcześniej pracować z Kasią. Na polsatowskim Sylwestrze nawet ze sobą nie rozmawialiśmy" - zastrzega Kałamaga w rozmowie z "Faktem". "Jaka ona jest? To fajna, ciepła klucha, no po prostu fajna kobitka" - dodaje z rozbrajającą szczerością kabareciarz z grupy Łowcy. B, słynący ze swojego scenicznego ubioru, czyli żółtego rozciągniętego sweterka.

Choć Kałamaga na pewno miał dobre intencje, to mało kto odważyłby się tak mówić o Kasi. Być może przyzwyczajony do rubasznych dowcipów kabareciarz w ogóle nie zdaje sobie sprawy, że prowadzenie show to zupełnie inna liga niż kabaret. Jeśli takie dowcipy będą padały podczas programu na żywo, to może być klops.

Dlatego Kałamaga powinien potrenować, by dobrze wypaść w show. Tym bardziej, że w odróżnieniu od Kasi Cichopek, jest kompletnym debiutantem. Oznacza to dla niego skok na głęboką wodę, tym bardziej że zajmie u boku Cichopek miejsce samego Krzysztofa Ibisza, z którym aktorka prowadziła wcześniej "Jak oni śpiewają".

Kabareciarz przyznaje, że prowadzenie telewizyjnych imprez trochę go stresuje. "To zupełnie inne doświadczenie niż kabaret" - mówi w rozmowie z "Faktem". "Dlaczego się zdecydowałem? Z trzech powodów: Nowe doświadczenie, dobra zabawa, no i kasa!" - deklaruje bez ogródek.