Irlandzki gwiazdor jest ponoć zwolennikiem tradycyjnych metod wychowywania dzieci. Aktor twierdzi mianowicie, że dziecko jak najdłużej powinno być przy matce, która całą swoją energię i zapał powinna wkładać w wychowywanie malucha. Dlatego Farrell nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że jego partnerka miałaby wrócić do pracy.

Reklama

W idealnym świecie racje gwiazdora mają oczywiście rację bytu. Jest tylko jeden problem. W środowisku aktorskim, a zwłaszcza w bezwzględnym świecie Hollywood, dłuższa nieobecność na planie wiąże się z wielkim ryzykiem odejścia w niepamięć. Dla początkującego aktora to najgorszy z możliwych scenariuszy. Dlatego większość aktorek najczęściej już kilka tygodni po porodzie wraca do pracy. Alicja Bachleda-Curuś też jest świadoma zagrożeń dla kariery wynikających z jej macierzyństwa. Stąd pewnie decyzja o jak najszybszym powrocie do pracy.

Jak dowiedział się "Fakt" od swoich informatorów, góralka postanowiła znów chodzić na castingi w poszukiwaniu odpowiedniej roli. Z doświadczenia Alicja dobrze wie, że wszystko to będzie jak zwykle bardzo czasochłonne. Powrót do pracy zaczęła więc od znalezienia odpowiedniej niani dla Henry'ego. Ale nie będzie jej z tym łatwo. Nie może bowiem liczyć na Colina, który podobno zastrzegł, że nie przyłoży ręki do poszukiwań.

Ale jemu łatwo mówić. Jest popularny na całym świecie, już dawno osiągnął sukces i wydaje się, że nie rozumie potrzeb młodej aktorki, która ma ambicje, by osiągnąć równie wielki sukces. Alicja jest podobno bardzo zdeterminowana i będzie dążyć do swojego celu nawet kosztem awantury z ukochanym. Nie chce być już nikomu nieznaną kobietą przy boku wielkiego gwiazdora. I trudno ją za to winić.

>>> Czytaj także: Piękna aktorka znów w serialu