Doda bardzo liczyła na tę przyjaźń - Maryla jest dla niej autorytetem, prawdopodobnie jednym z niewielu. Wspólny występ był dobrze zaplanowany i zrobił na wszystkich duże wrażenie, jednak Rodowicz wcale nie ocenia go w superlatywach.

"Odchorowałam go przez trzy dni. Moja choroba była wynikiem reakcji na stres, który odkładał się przez wiele tygodni przed występem. Miałam bóle brzucha i gorączkę, Sylwester 2009 to było wielkie przedsięwzięcie" - powiedziała "Show". Okazało się również, że Rabczewska przywłaszczyła sobie pomysły Maryli: "To ja wymyśliłam, że wyjdziemy w gorsetach i podwiązkach".

Reklama

Maryla bez ogródek stwierdziła także, że nie lubi duetów i nie planuje kolejnych. Zasugerowała, że z Dodą to już w szczególności: "Nie mamy takich planów. Obie jesteśmy indywidualistkami" - tłumaczy dyplomatycznie. "Doda wie, że ją lubię, chociaż nie jest łatwa we współpracy. Ona jest bardzo młoda, ma czas, żeby wielu rzeczy się nauczyć. Człowiek zdobywa szlify w boju".