Choć była żona Cezarego Pazury przez lata używała tego nazwiska i również na nie pracowała, to teraz bez żalu się z nim rozstała. Dlaczego? Bo uważa, że nie było ono jej do niczego potrzebne. A już na pewno nie do robienia kariery. Czy słusznie? - zastanawia się "Fakt".

Reklama

We wrześniu ubiegłego roku jurorka programu "You Can Dance" została zatrzymana przez CBA w związku z aferą korupcyjną. Ku zdumieniu Weroniki osobą najgłośniej potępiającą gwiazdę był jej były małżonek, który publicznie odciął się od niej i oświadczył, że żałuje, iż nie zrezygnowała ona z jego nazwiska. "Weronika była i jest zdruzgotana zachowaniem Czarka. Bardzo przeżyła treść tego oświadczenia" - mówi menedżerka Joanna Bastrzyk.

Inną rzeczą, którą Marczuk ma za złe Pazurze, to jego sugestie, że dzięki jego nazwisku wypromowała się w show-biznesie. Ona sama uważa, że to nieprawda. "Weronice nazwisko nie było potrzebne w karierze medialnej" - mówi Bastrzyk. "Zawsze podpisywała się Marczuk-Pazura i pierwszy człon jej nazwiska był mniej lub bardziej rozpoznawalny. Kiedy otrzymała propozycję jurorowania w <You Can Dance>, była już przecież w separacji z Cezarym" - dodaje.

Na szczęście Marczuk i Pazura doszli też wreszcie do porozumienia na tle finansowym. Ale i tu pojawiły się kontrowersje. "Ustalenia dotyczące podziału firmy Sting nie miały żadnego związku z nazwiskiem i były prowadzone między stronami od dłuższego czasu. Szkoda tylko, że połączono jedną sprawę z drugą i wykorzystano to przeciwko Weronice" - mówi Bastrzyk, mając na myśli pojawiające się sugestie, że Marczuk zgodziła się zrzec nazwiska za odpowiednie odszkodowanie.

Reklama

Sprawa nazwiska jest już wreszcie zakończona. Co dalej? "Propozycje show-biznesowe, które ostatnio otrzymała Weronika, odrzuciła. Teraz bardzo zależy jej na jak najszybszym wyjaśnieniu i zakończeniu trwającego postępowania" - podsumowuje Bastrzyk.

>>> Czytaj także: Wyszkoni: Dla syna jestem ojcem i matką