Donald Tusk od dzieciństwa miał zadatki na przywódcę. Wystarczy spojrzeć - nawet Święty Mikołaj nie był w stanie go speszyć - pisze "Fakt".

Czapeczka z pomponem, ale wyraz twarzy, wypisz wymaluj, przyszłego premiera. Choć nie od razu było mu to pisane. Kiedy kilkuletni Donald Tusk pozował do świątecznego zdjęcia, po głowie chodziła mu inna kariera. Chciał pływać na okrętach. "Pierwsze, zupełnie dziecięce marzenia, to być marynarzem, co jest zrozumiałe szczególnie u człowieka urodzonego w Gdańsku" - zwierzał się po latach.

Być może z takim życzeniem zwracał się do Św. Mikołaja, gdy wraz z rodzicami i starszą o dwa lata siostrą Sonią skromnie świętowali Boże Narodzenie. "W domu była bida. Donaszałem ubrania po siostrze" - wspomina tamte czasy.

Marynarzem nie został, ale i tak wylądował w dalekim porcie. Wsiadł na polityczny statek, dopłynął do premierostwa i ma szansę nawet na prezydenturę - przypomina "Fakt".

>>>Najgłośniejsze rozstania roku







Reklama