"Krzysztof mnie w ogóle nie lubił. Byliśmy jak dwa przeciwieństwa. On jeździł na rowerze, a ja starymi samochodami. Może z jeszcze innych powodów mnie nie lubił. Ale naprawdę kochaliśmy się w sobie." - powiedziała Szapołowska w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Na pytanie, jak traktowała swoją urodę, Szapołowska odpowiedziała: "Ja byłam niezła d...! Tak mówiono". "Jak taka świadomość wpływa na aktorkę?" - pyta "Rzeczpospolita". "Uwodziłam. Zwłaszcza węgierskich Cyganów. Śpiewali dla mnie całą noc. Po <Pięknej nieznajomej> śpiewał też dla mnie w Petersburgu premier Wiktor Czernomyrdin. Chciał mnie porwać różowym samolotem" - odpowiedziała aktorka.
W obszernym wywiadzie przypomniała też anegdotę dotyczącą jej egzaminu wstępnego do szkoły teatralnej. "W komisji siedział m.in. Andrzej Łapicki. Powiedziałam swoje, wyszłam. A profesor zwrócił się do Emiliana Kamińskiego z pytaniem <Znasz tę d...ę?>. Emilian odpowiedział: <Nie znam, panie profesorze!>. <Ja też nie> - przyznał profesor. Ale tak naprawdę uwagę zwrócił na mnie Tadzio Łomnicki" - opowiada w "Rzeczpospolitej" Szapołowska.
"Ja byłam niezłą d...! Tak mówiono" - tak Grażyna Szapołowska wspomina czasy, w których uwodziła widzów nagim ciałem. Opowiadając o rolach z lat 80. i 90. nie skrywa się pod maską skromności. "Byłam bardzo szczupła i piękna" - wyznaje, gdy opowiada o współpracy z Kieślowskim i ich wzajemnej miłości...
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama