Anna zgodziła się na osobistą rozmowę z "Faktem". Opowiedziała o swojej karierze w Niemczech, gdzie przez 18 lat grała w serialu "Lindenstrasse", o tym, jak trudna być matką-gościem oraz o swoich relacjach z byłym mężem.
Choć ich rozwód przebiegł bez prania brudów i obrażania się nawzajem w mediach (no, poza jednym wywiadem, w którym Krzysztof stwierdził, że jego żonie zależało wyłącznie na kasie), okazuje się, że wcale nie jest tak kolorowo. Ibisz nie wspiera swojej żony, choć zostawił ją z małym dzieckiem i w momencie, gdy właśnie została bez pracy: "Mój były mąż bardzo dużo pracuje. Jego pomoc jest więc ograniczona przez zobowiązania zawodowe. A ich jest bardzo dużo. Tak naprawdę stałym punktem w życiu mojego dziecka jestem ja".
I ewidentnie pijąc do byłego męża, dodaje: "Synowi muszę teraz dać przede wszystkim czas. Nie można zaniedbać dziecka i tłumaczyć mu po latach, że potrzebny był jeszcze bardziej luksusowy samochód i wakacje w tropikach. Dziecko ma to gdzieś. Dla niego liczy się codzienność - miłość i troska, których może doświadczać każdego dnia. Wtedy tworzy się prawdziwa więź".
Prawda, praca dziś jest, jutro jej nie ma, a dziecko ma się na całe życie!