Fotoreporterzy niczym najlepsi ochroniarze nie odstępują nowej pani Marcinkiewiczowej na krok, dlatego dokładnie widzą, co i kiedy robi. Tym razem przydybali ją, jak z bukietem szła do swojej mamy.
Każda wizyta w rodzinnym Brwinowie ma na cale załagodzenie zaognionych stosunków. Isabel wyraźnie zależy, żeby mama zapomniała jej złe czasy i to, że nawet słówkiem nie pisnęła, że wychodzi za mąż, a o ceremonii zaślubin rodzice dowiedzieli się z gazety.
Prawdopodobnie państwo Olchowiczowie wybaczą córce złe zachowanie, w końcu nie takie rzeczy mama i tata puszczają w niepamięć. Szkoda, że w procesie godzenia się nie bierze udziału pośredni sprawca zamieszania Kazimierz. No, ale może z czasem się przełamie i zawita do podwarszawskiego miasteczka.