Kammel przeleciał po kolei wszystkie chyba tytuły, w których kiedykolwiek o nim pisano (nawet "Puls Biznesu”!). I stwierdził, że jego zwolnienie z pracy było wynikiem spisku. Tak, spisku. Odniósł się także do tzw. Kammelgate: "Cała owa afera jest od początku do końca medialnym wymysłem, nieporozumieniem i kłamstwem. Nie ma żadnej afery związanej ze mną ani z nikim, kogo znam. (...) Kasia straciła pracę w banku z zupełnie innej przyczyny. To wszystko superscenariusz na super hollywoodzki film, ale zabrakło w tym prawdy".
I dalej: "Straciłem pracę przez spisek. Ludzie, którzy wtedy za tym stali, wylali mnie, żeby zachować swoje stanowiska. Spisek polegał na tym, że zaproponowano mi polubowne rozwiązanie kontraktu, przystałem na to i nikt nie zamierzał dotrzymywać tych ustaleń".
Kuba przytomnie spytał, czy odpadnięcie z "Tańca z gwiazdami" na samym początku także było spiskiem. Tu Kammel nie miał ciętej riposty.