Jak podaje "Super Express", Dariusz K. przyznał się do spowodowania wypadku, ale twierdzi, że jechał z dopuszczalną prędkością, którą zwiększył tylko dlatego, że kierowca jadący za nim sprowokował go do wciśnięcia gazu. Były mąż Edyty Górniak nie przyznaje się również do tego, jakoby w dniu wypadku zażywał narkotyki. Twierdzi bowiem, że zrobił to dzień wcześniej, zaś swój zły stan psychiczny przypisuje byłej żonie:
Odkąd Edyta nas zostawiła, robiła wszystko, by popsuć moje relacje z synem. Miałem początki depresji, byłem na lekach uspokajających. Noc przed wypadkiem źle spałem, bo pokłóciłem się z byłą żoną... - twierdził oskarżony.
Edyta Górniak błyskawicznie zareagował na próbę zrzucenia na nią winy za tragiczny wypadek. Piosenkarka wydała specjalne oświadczenie, w którym twierdzi, że nie widzi w zachowaniu Dariusza ani odrobiny skruchy:
Dla mnie, podobnie jak dla większości ludzi, najważniejsza w tej sprawie jest Ofiara i Jej Rodzina. Nie doszukałam się choćby odrobiny szczerego dla niej współczucia. W nawiązaniu do przyjętej przez Dariusza K. linii obrony za odebranie życia drugiemu człowiekowi pozwalam sobie przekazać: Wierzę, że wyrok w sprawie będzie sprawiedliwy. Próby zrzucania na mnie i na mojego jedenastoletniego syna odpowiedzialności za ten czyn nie zasługują na jakikolwiek komentarz.
Czy Dariuszowi K. uda się przekonać sąd, iż część winy za śmierć niewinnej kobiety ponosi jego była żona?