"Skąd bierzemy pomysły? Nie musimy ich wymyślać, to politycy cały czas podsuwają nam nowe tematy"- mówi Andrzej Morozowski.

Czasem w polityce dzieje się tak dużo, że trudno jest wybrać najciekawszy temat do programu. "Pracę nad nowym odcinkiem zaczynamy w czwartek i często do soboty, czy niedzieli tematy ulegają zmianie. Wtedy zrobione już materiały idą do kosza. To nic miłego, kiedy praca naszych współpracowników, reporterów idzie na marne, ale nie da się inaczej" - opowiada Tomasz Sekielski. "Czasem mam wrażenie, że robimy trzy różne programy w ciągu jednego tygodnia, i dopiero z tego wybieramy najciekawszy" - dodaje.

Reklama

Nasze rytuały

W redakcji "Teraz My" weekend przypada na środek tygodnia, bo środa i czwartek są dniami wolnymi. Za to cała ekipa pracuje w sobotę i niedzielę. A najważniejszym dniem jest oczywiście poniedziałek, kiedy program jest emitowany. "Tomek jest strasznie przesądny i zawsze chwilę przed wejściem na wizję pyta mnie: Andrzej jak mój krawat? Ja zawsze odpowiadam - świetnie" - mówi Morozowski. "To taki nasz rytuał" -dodaje.

Reklama

Oprócz poprawiania krawata obaj panowie zawsze przed programem stają na chwile za widownią i zastanawiają się, w jakim jest nastroju i czy spodoba się jej program. Kiedy rytuały zostaną „odprawione”, można zaczynać nagranie.

Pani minister, nie teraz!

Nie byłoby programu na żywo bez wpadek i błędów. Dziennikarze z rozbawieniem wspominają program z panią minister Elżbietą Jakubik. "Pani minister źle zrozumiała polecenie naszego reżysera i zamiast poczekać w kulisach, żwawo weszła do studia, kiedy my staliśmy przed kamerą i mówiliśmy zupełnie o czymś innym. Kompletnie zdezorientowani nagle zobaczyliśmy wbiegającą do studia panią Jakubik" - opowiadają. - "Co mogłem zrobić? Po prostu powiedziałem: pani minister, jeszcze nie teraz, proszę wracać…" - dodaje Morozowski.

Reklama

Gość potrafi zaskoczyć

Morozowski i Sekielski w swoim programie gościli największych i najważniejszych polskich polityków, z premierem Donaldem Tuskiem na czele. Zadali premierowi kilka - jaki im się wydawało - trudnych pytań, m.in. o cenę chleba, mleka, jajek czy kilograma jabłek. Premier na wszystkie pytania odpowiedział śpiewająco. Co więcej, zadał prowadzącym pytanie o cenę ogórków kiszonych, na które nie umieli dobrze odpowiedzieć.

"Cóż, muszę przyznać, że nie spodziewaliśmy się, że premier wypadnie tak dobrze. Nie wszystko da się przewidzieć. Ale najzabawniejszy jest fakt, że wiele osób myślało, że to było ustawione, że uprzedziliśmy premiera o swoich pytaniach" - opowiada Tomasz Sekielski. "Oczywiście tak nie było" - dodaje Morozowski. "Kiedy pokazujemy słabości polityków, to mówią, że jesteśmy bezwzględni, a kiedy ktoś wypada w pozytywnym świetle - to, że to ustawiliśmy" - śmieje się Sekielski. "Najważniejsze, że ludzie o tym mówią i co tydzień chcą nas oglądać" - komentują dziennikarze na koniec.