"Nie znęcamy się nad osadzonymi"

Policjant budzi respekt, strażak podziw, a strażnik więzienny? Zdziwienie.

Kiedy ludzie dowiadują się, że pracuję w Służbie Więziennej, reagują konsternacją, a następnie zasypują mnie lawiną pytań. Ta praca budzi ciekawość – mówi Ppłk Sławomir Życzyński z Aresztu Śledczego w Radomiu.

Jeszcze większe zaskoczenie wywołują pracujące w Służbie Więziennej kobiety.
Gdy ktoś słyszy, że pracuję w więzieniu, jest przekonany, że jestem wychowawcą. Kiedy mówię, że pracuję jako strażniczka, osoba pilnująca osadzonych, ludziom trudno w to uwierzyć – mówi mł. chor. Agnieszka Siwińska z Aresztu Śledczego Warszawa – Grochów
Konsternacja, jaką wywołują strażnicy więzienni wynika z faktu, że pracują w miejscach, o istnieniu których wolimy nie pamiętać. Mało kto zastanawia się, jak wygląda taka praca i z jakimi trudnościami muszą się mierzyć osoby pracujące w zakładach karnych.

Reklama

Tymczasem polska Służba Więzienna to dość liczna formacja, bo składająca się z ok. 27 tysięcy funkcjonariuszy. Przy ponad 74 tysiącach osadzonych, daje to 1 funkcjonariusza na 3 więźniów.
Na to, jak postrzegani są w społeczeństwie strażnicy, duży wpływ ma pop kultura. Filmy takie, jak „Skazani na Shawshank” czy seriale typu „Prison Break” malują mało korzystny obraz pracowników zakładów karnych, co utrwala negatywne stereotypy. „Klawiszom” przypisuje się skłonność do agresji, pogardę wobec osadzonych i nadużywanie władzy. A przecież ci funkcjonariusze chronią obywateli przed przestępcami.

W oczach społeczeństwa cały czas panuje przekonanie, że jesteśmy sadystami, którzy za nic mają biednych osadzonych. My jesteśmy ci źli, my osadzonych bijemy, głodzimy, na nic im nie pozwalamy. A przecież to kompletna bzdura – żali się mł. chor. Siwińska

Strażnicy więzienni muszą przestrzegać szeregu przepisów regulujących ich pracę. Niedopełnienie obowiązków może zaś mieć bardzo poważne konsekwencje i wiązać się nawet z odpowiedzialnością karną, jeśli więzień pod okiem strażnika zdoła na przykład popełnić samobójstwo.

Reklama

Funkcjonuje stereotyp, że funkcjonariusze więzienni znęcają się nad osadzonymi. To oczywiście nieprawda. Jesteśmy szkoleni do tego, by działać na podstawie kodeksu karnego wykonawczego i regulaminów, które jasno mówią, jak mamy postępować z osadzonymi. To jest szereg przepisów, których funkcjonariusze muszą przestrzegać i ponoszą pełną odpowiedzialność za wszelkie uchybienia – zapewnia ppłk Życzyński i dodaje: Swoim funkcjonariuszom powtarzam, że jeżeli wykonamy swoją pracę rzetelnie i zgodnie z przepisami, to nic nam nie grozi. Samobójstwa w więzieniach się zdarzają, ale bardzo często trudno jest im w jakikolwiek sposób zapobiec

Agresja na porządku dziennym

Praca w Służbie Więziennej, choć społecznie niedoceniana, do najłatwiejszych nie należy. Osadzeni nie ułatwiają strażnikom zadania. Już w pierwszym odcinku programu „Służba Więzienna” zobaczymy, jak dwóch, niezadowolonych z konieczności zmiany miejsca osadzenia, więźniów barykaduje się w celi. Dopiero użycie środków przymusu bezpośredniego skłania ich do ustępstwa. Inny osadzony podejmuje próbę samobójczą, którą w ostatniej chwili udaje się udaremnić. Choć sytuacje takie jak te pokazane w programie nie zdarzają się codziennie, to chlebem powszednim pracy funkcjonariuszy SW są zaczepki i prowokacje ze strony więźniów.

Każdy funkcjonariusz jest nieustannie narażony na agresję, głównie werbalną ze strony osadzonego. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Jesteśmy szkoleni i przygotowywani do tego, by nie dać się sprowokować i zbywać tego typu ataki słowne – mówi Starszy Kapral Mariusz Adamski z Aresztu Śledczego w Radomiu.

Pracownicy SW mają świadomość, że zaczepki ze strony więźniów to nie zawsze przejaw nienawiści, a często próba zwrócenia na siebie uwagi, bądź zaakcentowania ważnego problemu.

Kiedy jesteśmy prowokowani, grzecznie zawracamy się do osadzonego z pytaniem, o co mu chodzi, co chce takim zachowaniem osiągnąć. Za agresją bowiem mogą kryć się różne motywy. Czasem jest to jakiś prawdziwy problem, a kiedy indziej zwyczajna bezsilność, czy nagromadzona frustracja. Musimy zorientować się, czy osadzony potrzebuje naszej pomocy, czy też chce tylko żeby ktoś go zauważył. – twierdzi Agnieszka Siwińska

O tym, że areszt nie jest miłym i przyjaznym miejscem przekonał się mężczyzna, który odmówił zapłacenia mandatu za przejście na czerwonym świetle. Na uiszczenie kary było go stać, kierowany ciekawością postanowił jednak, niejako na własne życzenie, spędzić dwie doby za kratkami. Trafił do Aresztu Śledczego Warszawa – Grochów. Już pierwszej nocy zrozumiał, jak duży popełnił błąd. Spędził ją bowiem w celi przejściowej z dwoma innymi osadzonymi, z których jeden miał silne objawy abstynencyjne po odstawieniu narkotyków. To doświadczenie sprawiło, że więzień – turysta po dwóch dobach wyszedł na wolność z przekonaniem, że już nigdy nie chce ponownie trafić za kratki. Strażnicy zaś w takim środowisku funkcjonują na co dzień.

Mało przyjemne otoczenie to nie jedyna trudność tego zawodu. Jednym z największych obciążeń pracy w SW jest odpowiedzialność. Niedopatrzenie obowiązków może bowiem skutkować bardzo poważnymi konsekwencjami

Odpowiedzialność jest bardzo obciążająca. Jako kierownictwo jednostki jesteśmy odpowiedzialni zarówno za funkcjonariuszy, jak i osadzonych. Jeżeli zaistniały jakiekolwiek uchybienia, czy nieprawidłowości w pracy funkcjonariusza, wówczas on ponosi konsekwencje, zarówno dyscyplinarne, jak i karne – mówi ppłk Życzyński

Wśród największych trudności związanych ze swoim zawodem, strażnicy wymieniają także pracę w ciągłym poczuciu zagrożenia oraz zamknięciu:

Funkcjonariusz, który przychodzi do służby, jest w pewnym sensie pozbawiony wolności, nie może mieć przy sobie nawet własnego telefonu komórkowego – żali się kapral Adamski

Więźniowie walczą o swoje prawa, o obowiązkach wolą nie pamiętać

Za kratkami raczej nie siedzą ludzie niewinni, tymczasem wiele osób myśląc o więzieniu ma w głowie obraz „biednego” więźnia i znęcającego się nad nim strażnika. Pracowników Służby Więziennej taki stereotyp mocno uwiera. Ich zdaniem bowiem osadzeni mają całkiem sporo praw, których są w pełni świadomi.

Osadzeni mają swoje prawa, o których mówi kodeks karny wykonawczy. W tej samej ustawie są zapisane także obowiązki skazanych. Oni swoje prawa bardzo dobrze znają i potrafią o nie walczyć, ale o obowiązkach wolą nie wiedzieć – mówi ppłk Życzyński

Czasy, w których więźniowie grzecznie i potulnie odbywali swoją karę dawno minęły, albo nigdy ich nie było. Dziś osadzeni są w pełni świadomi swoich praw i potrafią bardzo skutecznie o nie walczyć. Skargi na złe traktowanie, zbyt małą celę, czy przeludnienie, to codzienność. Jak zdradza kapral Adamski, zachcianki czasem przybierają bardzo absurdalne formy: Kiedyś jeden z oskarżonych napisał skargę, bo nie dostał dmuchanej lalki, której sobie zażyczył

Pracownicy SW cierpliwie znoszą roszczeniową postawę osadzonych, choć dodatkowa praca, jakiej im przysparza jest dużym obciążeniem: Na każde takie pismo trzeba odpowiedzieć, to jest praca, którą koś musi wykonać, więc jest to frustrujące.

Więzienie nie takie straszne?

Sytuacja osadzonych w dzisiejszych zakładach karnych nie jest tak straszna, jak mogłoby się wydawać. Dostęp do książek, radia, telewizji i gazet to standard. Oprócz tego możliwość uprawiania niektórych sportów i inne zajęcia rekreacyjne.

Osadzeni mają dostęp do mediów - gazet, telewizji i radia. W każdym zakładzie karnym jest zazwyczaj tak zwany radiowęzeł, który nadaje dane stacje telewizyjne. Osadzeni mają określoną liczbę kanałów i mogą je przełączać. Z radiem jest podobnie. W przypadku prasy i książek, mają pełny dostęp do wszystkich tytułów – wylicza ppłk Życzyński

Ważnym czynnikiem resocjalizacyjnym, pozwalającym na zabicie nudy za kratami, jest praca. Dzięki niej więźniowie nie siedzą bezczynnie w celi, a w wielu przypadkach nabywają nowych, przydatnych społecznie umiejętności.

Praca jest dobrowolna, to więzień podejmuje decyzję, czy chce pracować, ale my ich do tego mocno namawiamy. Wielu osadzonych nie ma w ogóle nawyku pracy. Praca w zakładzie karnym pozwala im ten nawyk wyrobić, dzięki czemu jest większa szansa, że po wyjściu na wolność również znajdą zatrudnienie i przestaną być wykluczeni

Osadzeni mają także kontakt ze światem zewnętrznym. Widzenia z bliskimi na początku odbywają się przez szybę za pośrednictwem telefonu. Po pewnym czasie więzień nabywa praw do spotkań na sali widzeń. Jest tam specjalne miejsce zabaw dla dzieci, a także pokój do spotkań intymnych. Taki rodzaj widzenia nie przysługuje jednak każdemu więźniowi, jest bowiem jedną z najwyższych form nagrody za dobre sprawowanie i wzorową postawę.

Decyzję o tym czy i jaką nagrodę przyznać osadzonemu, podejmuje dyrektor zakładu karnego. Może to być tylko dłuższe widzenie, a w szczególnie zasłużonych przypadkach - widzenie w zamkniętym pokoju bez udziału osoby nadzorującej. Osadzony sam decyduje, z kim takie widzenie odbywa – mówi starsza oddziałowa Siwińska. Funkcjonariuszka dodaje, że nie zawsze osadzeni przeznaczają widzenie bez nadzoru na intymne spotkanie z partnerem czy partnerką:
Intymność to bardzo szerokie pojęcie. Zdarza się, że osadzony odbywa takie widzenie z żoną i z dzieckiem, bo che pobyć z rodziną na osobności, gdzie nikt inny ich nie widzi. To nie jest tak, że w takim pomieszczeniu jest tylko łóżko, które służy do jednego

Jak zapewnia Siwińska, choć zdarzają się sytuacje, w których na sali widzeń dochodzi do próby przekazania osadzonemu niedozwolonych przedmiotów takich, jak telefon, czy narkotyki, widzenia to zazwyczaj czas, w którym więźniowie sprawiają mniej kłopotów:

Moment, kiedy do osadzonego przychodzi rodzina, koledzy, czy przyjaciele to czas, kiedy osadzony jest skupiony wyłącznie na osobie, która go odwiedziła. Oczywiście zdarzają się sytuacje trudne, kiedy osadzony dowiaduje się na przykład czegoś złego związanego z wolnością. Wówczas nasza rola polega na tym, żeby to wychwycić i odpowiednio zareagować

"Chronimy państwo przed przestępcami"

Praca w Służbie Więziennej jest trudna, stresująca i obarczona dużą odpowiedzialnością. Prestiż społeczny jest raczej mały, podobnie jak wynagrodzenia. Co więc sprawia, że są ludzie którzy pracują w tym zawodzie z satysfakcją?

Głęboko wierzę w to, że nasza praca jest potrzebna. Gdybym nie wierzył w resocjalizację, to bym tu nie pracował. Bez wiary w to, że osadzeni mogą wrócić do społeczeństwa i dobrze w nim funkcjonować, moja praca nie miałaby najmniejszego sensu. – mówi Ppłk Życzyński. Kapral Mariusz Adamski dodaje zaś:

Społeczeństwo nie wie, jak wygląda praca funkcjonariuszy. My jednak nie przywiązujemy do tego większej wagi, tylko robimy swoje. Nasza praca polega na dbaniu o bezpieczeństwo państwa i obywateli. Chronimy państwo przed osadzonymi, to nam daje poczucie satysfakcji

Kolejne odcinki programu "Służba Więzienna" można oglądać na kanale TVN Turbo w każdą niedzielę o godzinie 17.15