Anna Sobańda: Niełatwa była ta pani pierwsza w życiu wyprawa do Afryki

Anna Kalczyńska: Było to porzucenie mojej strefy komfortu związane z wyjściem poza nasz krąg kulturowy. Niezwykle odkrywcze doświadczenie, bardzo poszerzające horyzonty i wiedzę o świecie. Jestem bardzo wdzięczna Małgosi Łupinie, że zaprosiła mnie do tego projektu.

Reklama

O czym opowiada film?

Przede wszystkim jest to opowieść o rytualnym zwyczaju, który dla każdego Europejczyka jest nie do zaakceptowania. Mowa bowiem o praktyce prasowania piersi dziewczynkom, by jak najdłużej zachowały dziecięcy wygląd i nie kusiły potencjalnych gwałcicieli. Jest to wstrząsające, brutalne, niepotrzebne i nieskuteczne

Reklama

Tymczasem matki hołdują temu zwyczajowi w trosce o swoje córki

Dlatego jest to też opowieść o nas samych, o tym, co rozumiemy przez troskę o dzieci. Jak rozumiemy i realizujemy naszą potrzebę miłości, dbania o najbliższych. Warto jednak zauważyć, że ten zwyczaj w pewnym sensie jest pochodną emancypacji.

Dlaczego?

Ponieważ kobiety w Kamerunie doceniają wagę wykształcenia i rozwoju, rozumieją potrzebę edukacji, dlatego chcą, by ich córki uczęszczały do szkoły. Żeby chodzić do szkoły, nie mogą zajść w ciąże, matki kierują się więc logiką, że nie mogą przyciągać uwagi mężczyzn. A przyciągają, ponieważ w Afryce mężczyźni często kierują się atawistycznym popędem. W Kamerunie największym problemem są gwałty i nastoletnie ciąże. Matki dbając o swoje córki, chcąc dla nich jak najlepiej, starają się, żeby jak najdłużej były niewidoczne dla mężczyzn, żeby pod ubraniem nie zarysował się żaden kształt kobiecości. Uważają więc, że najlepszym rozwiązaniem jest powstrzymanie naturalnego rozwoju piersi.

Czyli bardziej drastyczna odmiana, pokutującego również w naszym kręgu kulturowym myślenia „nie zakładaj krótkiej spódniczki, bo narażasz się na gwałt”, przerzucającego niejako winę z gwałciciela na ofiarę

Reklama

Dokładnie tak, to odwrócenie ról, skoncentrowanie działań na dziewczynkach, a nie na sprawcach, czyli gwałcicielach.

Czy w trakcie prac nad filmem rozmawiała pani z mężczyznami?

Tak. Chciałam dowiedzieć się od nich, jak to jest możliwe, że gwałty są tam tak powszechne, dlaczego w tej małej społeczności mężczyźni nie są zdolni do ochrony swoich córek, sióstr, koleżanek. Odpowiedzi w wielu przypadkach mnie szokowały.

Dlaczego?

Ponieważ często w odpowiedzi słyszałam „dlaczego nas o to pytasz? To jest kwestia naszej kultury, naszych zwyczajów, wkraczasz ze swoim systemem wartości do naszego świata. My cię nie pytamy o to jak żyjesz na co dzień”. Oni tkwią we własnym pojmowaniu rzeczywistości, które jest bardzo szkodliwe dla kobiet w tej kulturze i skutkuje dramatami.

W zwiastunie filmu padają znamienne słowa jednej z bohaterek, która urodziła chłopca i mówiła że boi się, iż on również stanie się agresorem i w przyszłości skrzywdzi jakąś kobietę.

Tak, ponieważ tam gwałty są czymś powszednim.

Państwo nie walczy z tym problemem?

Nie, ponieważ panuje tam system autokratyczny, od dziesięcioleci rządzi jeden prezydent, który trzyma wszystko żelazną ręką. Są różne organizacje społeczne próbujące walczyć z tą praktyką, ale władze Kamerunu, nawet jeśli dostrzegają problem, nic z tym nie robią, bowiem pochylanie się nad losem kobiet nie przynosi im żadnej chluby, udają więc, że problemu nie ma.

Czy nam Europejczykom wolno oceniać zwyczaje innych kultur?

Z takim pytaniem tam jechałam i z początku wydawało mi się, że nie powinniśmy tego robić. Uważałam, że to jest zupełnie inny system, uwarunkowany tak wieloma czynnikami, biologicznymi, demograficznymi, politycznymi itd. że nie wolno nam w niego ingerować, ani go oceniać. Jednak kiedy zobaczyłam łzy tych krzywdzonych dziewczynek doszłam do wniosku, że nie możemy tego tolerować. Musimy przeciwstawić się temu okrutnemu i bezsensownemu rytuałowi. Musimy wspierać tamtejsze organizacje, które próbują z tym walczyć. To nasz obowiązek.

Jak zetknięcie z tym tematem wpłynęło na pani nastawienie do walki o prawa kobiet w Polsce?

Przede wszystkim, wracając z stamtąd doceniłam, w jakim cudownym miejscu żyję. Jakie mam szczęście, że tu urodziły się moje dziewczynki i mamy takie zmartwienia, jak to, czy powinnam przekuć im uszy w wieku 10 lat, bo tam matki muszą myśleć o ciele swoich córek zupełnie inaczej, w zupełnie innych kategoriach. Co nie oznacza oczywiście, że kobiety w Polsce nie mają żadnych problemów. Jednak jak pokazuje ten dokument, nastał czas kobiet. Na całym świecie kobiety zrozumiały, że muszą walczyć o siebie, o swoją godność, bo to nie przyjdzie samo. Opowieść z tego dokumentu to także memento, że trzeba trzymać rękę na pulsie żeby nigdy nie dopuścić do takiego stanu rzeczy u nas.

To pokazuje jak ważna jest edukacja, nie tylko dziewczynek, ale przede wszystkim chłopców

Tak, to jest bardzo ważne. Dużo mówi się o edukacji dziewczynek, a to mentalność mężczyzn trzeba zmienić. Tymczasem mężczyźni, przez to, że o kobiety walczą głównie kobiety, czują się wykluczeni z tego procesu. To musi się zmienić.