- To magazyn, w którym będę rozmawiała z moimi gośćmi o zdrowiu i wychowaniu, o budowaniu relacji w rodzinie i życiu, a przede wszystkim będziemy tutaj celebrować piękno kobiecości - zero czerni, same kolory - opisała swój program na wstępie Dorota Łosiewicz.
W pierwszym odcinku prowadząca rozmawiała z kobietami, które - jak czytamy w notce prasowej - „poświęciły się aktywizowaniu innych kobiet, poprzez pokazywanie im jak wydobyć z siebie piękno”. O tym, jak wyglądają takie spotkania opowiedziały Emilia Szota i Ewelina Chełstowska, organizatorki warsztatów z serii ”Być kobietą urzekającą".
Zarówno gospodyni, jak i zaproszone panie prezentowały misję kobiety jako wierność tradycyjnym wartościom i Bogu. Mówiły o wydobywaniu z siebie kobiecości m.in. poprzez udział w rekolekcjach.
- Przede wszystkim jesteśmy powołane do tego, żebyśmy były fabrykami życia. To nie chodzi koniecznie o bycie matką fizyczną, ale też o bycie matką duchową, o wspomaganie innych kobiet i pomaganie sobie wzajemne. Myślę, że my kobiety mamy tę relację daną nam w darze, abyśmy też umiały ten talent i dar od Pana Boga wykorzystywać, abyśmy inne osoby i też kobiety sprowadzały do Pana Boga - tłumaczyła Emilia Szota.
- Postanowiłyście skrzyknąć kobiety, nazwijmy je konserwatystkami, familistkami, katoliczkami, w jednym miejscu i po prostu celebrować święto kobiecości po tej stronie dyskursu publicznego - podsumowała prowadząca działalność Szoty i Chełstowskiej.
Ewelina Chełstowska utrzymywała jednak, że ich warsztaty nie są w kontrze do nikogo. - Po prostu robimy dobry PR kobiecości, małżeństwu, macierzyństwu - stwierdziła.
- Ja mam takie wrażenie, że feministki często są bardzo głośne, bardzo słyszalne, bo głośno tupią, chodzą po ulicach i często mam wrażenie, że nas konserwatystek nie słychać, bo się chowamy po domach, mamy dzieci i generalnie mamy mnóstwo zajęć. Czy to nie jest taki sposób, aby te konserwatystki trochę wyciągnąć z domów i dać je przestrzeni publicznej? - zapytała prowadząca w odniesieniu do warsztatów.
- Wierzymy, że takich spotkań jak nasze będzie więcej i będą one większe. Bo jest na pewno takie zapotrzebowanie. My kobiety tego potrzebujemy - odparła Chełstowska wymijająco.
Łosiewicz nie dawała jednak za wygraną i uparcie trzymała się kontekstu kontry do feministek. - No dobrze, a co czujecie, gdy widzicie czarne marsze? Ostatnio była rocznica czarnego marszu, panie w czarnych strojach, z parasolkami znów wyszły na ulice. Co czuje Emilia Szota, jak widzi te panie? - zagaiła dziennikarka.
- Straszny smutek. Mi jest po prostu bardzo szkoda tych dziewczyn, bo czasami są to młode dziewczyny, które nie wiedzą właściwie, za jaką stroną są, co oponują. Ja jestem daleka od jakichś ocen tych kobiet. Mi po ludzku jest ich po prostu szkoda - padła odpowiedź.
- Czuję smutek i pewien niepokój, ponieważ takie demoniczne wręcz zobrazowanie tego jest bardzo, bardzo smutne. Że kobiecość, która powinna być delikatna, łagodna, jest wulgarna, to jest przerysowanie kobiecości. Patrząc nawet na Matkę Bożą, to była kwintesencja kobiecości i nijak się ma do tego, co się dzieje na ulicach. Żal i smutek - dodała Chełstowska.
Dorota Łosiewicz jest dziennikarką „Sieci” i wPolityce.pl. Od ubiegłego roku współpracuje z Telewizją Polski, gdzie współprowadzi magazyny „W tyle wizji” w TVP Info i „Kwadrans polityczny” w TVP1.