Cała afera rozpętała się wczoraj rano, kiedy to na profilu "Pytania na śniadanie" pojawiło się zdjęcie otyłych kobiet na plaży z podpisem "Ministerstwo środowiska prosi, żeby nie straszyć fok i morświnów na plaży". Obok "zabawnego" obrazka pojawił się wpis, w którym redakcja programu wita się z widzami i zaprasza ich na poranną audycję.
Taka publikacja, zamieszczona na oficjalnym profilu śniadaniowej audycji Telewizji Polskiej, wywołała lawinę krytyki i protestów. Wielu internautów uznało, że post jest obraźliwy i nawołujący do dyskryminowania osób otyłych. Zdaniem wielu komentujących, takie zachowanie nie przystoi telewizji publicznej. Do grona oburzonych dołączyła także Dorota Zawadzka:
Serio? Pytania na śniadanie i takie zdjęcie? Raczej nie wypada. Ech - napisała Superniania
Niefortunny post szybko zniknął ze strony, a szefowa porannej audycji, w rozmowie z TOK FM przyznała, że zamieszczenie takiego zdjęcia było błędem:
Do naszych widzów i fanów podchodzimy poważnie, z szacunkiem. To była jakaś młodzieńcza beztroska, fatalny błąd - twierdzi Bernardetta Bieszczanin.
Na profilu "Pytania na śniadanie" pojawiły się zaś słowa przeprosin:
Wszystkich, którzy poczuli się urażeni naszym wczorajszym porannym postem, chcemy przeprosić. Nie mieliśmy intencji nikogo obrażać, ani tym bardziej upokarzać. W zalewającym nas wszystkich upale również i nam zdarzają się pewne niezręczności, za które przepraszamy. Zapewniamy jednocześnie, że Pytanie na śniadanie od zawsze z sympatią odnosiło się i odnosić się będzie do pulchnych, szczupłych, wysokich i niskich, do kobiet i do mężczyzn, do wszystkich, co codziennie udowadniamy w naszym programie.