Dziennik.pl: W poprzednim sezonie prowadziłaś swój cykl w ramach „Stylowego magazynu”, teraz będziesz miała własny program na antenie TVN Style. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z trendem na dekorowanie wnętrz i tak jak kiedyś wszyscy Polacy śpiewali, tańczyli i gotowali, tak teraz będą urządzać swoje domy i mieszkania?

Reklama

Dorota Szelągowska: Wydaje mi się, że tak. Ten program jest podparty badaniami, pokazującymi, jak TVN Style wpłynęło na kobiety. Okazuje się, że ta stacja zmieniła kobiety w swoje widzki w wielu kwestiach. One się już inaczej ubierają, inaczej malują, ale nadal jeszcze mieszkają tak, jak mieszkają. To zresztą dotyczy wszystkich Polaków. W tej kwestii jesteśmy bowiem strasznie zachowawczy, na szczęście zaczynamy chcieć coś zmieniać, tak aby czuć się w lepiej we własnych domach. My nie jesteśmy narodem, który ma rozwiniętą kulturę urządzania wnętrz. Jeszcze w latach 90 nie było czegoś takiego, jak architekt wnętrz. Architekt był tylko dla najbogatszych, którzy urządzali swoje domy w Konstancinie albo Podkowie Leśnej pod Warszawą. Ten zawód, tak naprawdę wypłynął dopiero na przestrzeni ostatnich 10 lat i obecnie przestał być czymś niedostępnym dla większości. Polacy niedobrze czują się w swoich wnętrzach i chcą je zmieniać. A żaby to zrobić, wystarczy czasem kilka małych wskazówek. My żyjemy w takim przekonaniu, że remont to rozwalanie wszystkiego, wyrzucanie tego co mamy i urządzanie zupełnie od nowa. A tak nie trzeba, można przecież wykorzystać to, co się ma i o tym właśnie jest mój program.

Czy ten program będzie także dla widzów o mniej zasobnych portfelach?

Oczywiście. On ma być przede wszystkim inspiracją. To znaczy, że nawet jeżeli ktoś nie ma 10 tys. złotych, czyli kwoty w której się poruszamy, może spokojnie wyciągnąć z tego programu pewne wskazówki, porady, czy drobne triki. Jak pomalować ścianę, jak zrobić własny zagłówek, jak pomalować ramę, czy też jak wykorzystać paletę. To są takie drobne rzeczy, które mogą naprawdę bardzo polepszyć standard życia.

Reklama

Jak oceniasz gust Polaków w kwestii urządzania wnętrz?

Ja myślę, że Polacy mają dobry gust, tylko nie umieją go przełożyć na wnętrza, w których mieszkają. My mieliśmy bardzo długą historię jeśli chodzi o design. Ten, który rozkwitał u nas w latach 80 jest kompletnie zapomniany. Umiemy zachwycać się tym, co powstało na zachodzie, a nie doceniamy tego, co mamy w Polsce. U nas niestety przyszły od razu lata 90 i dobrobyt, które chyba w największym stopniu zniszczył wygląd polskich mieszkań. Wcześniej nie było niczego, więc musieliśmy być kreatywni, a wraz z latami 90 przyszedł Disneyland i Gargamele, ludzie dostali dostęp do wszystkiego i zaczęli to wszystko stosować w swoich domach. I te mieszkania, które w naszym programie zmieniamy, to są bardzo często mieszkania urządzone jeszcze w latach 90. Koszmarne złote rurki, turkusowe wyspy kuchenne to są rzeczy, które trzeba zlikwidować, ale bardzo często udaje mi się ratować rzeczy z lat 80. Ja myślę, że Polacy mają gust, ale strasznie boją się remontu, bo nie wiedzą, że można coś zrobić w pół drogi, a niekoniecznie wszystko rozwalać i robić od nowa.

A zgodzisz się z tym, że polskie mieszkania coraz częściej zaczynają przypominać zdjęcia z katalogu Ikei?

Reklama

Wiesz co, ja bym bardzo chciała, żeby tak było, bo prawda jest taka, że Ikea ma świetnych designerów. Jedyne co mnie denerwuje w tym sklepie to kopiowanie. Ale gdyby ludzie urządzali domy w Ikei, to moim zdaniem byłoby świetnie. Niestety aktualnie ludzie urządzają swoje domu w klimatach „wszystko w kolorach wenge i budyń”. A przecież wenge już się skończyło. Mamy jakiś spaczony obraz elegancji. Polacy chcą mieć domy w stylu hotelowym, bo wydaje nam się, że one są eleganckie. Tylko pamiętajmy też, że pokoje hotelowe są zazwyczaj bezosobowe. Fajnie byłoby zaś, urządzając wnętrze zrobić w nim coś swojego. W moim domu też jest mnóstwo Ikei i wcale się tego nie wstydzę. Tam przynajmniej wszystko do siebie pasuje. Może nie ma tutaj miejsca na wielką kreację, ale wszystko ze sobą gra. Polacy zaś potrafią wydać mnóstwo pieniędzy na dużo koszmarniejsze rzeczy.

Czy w architekturze wnętrz pojawiają się jakieś trendy?

Trendy są cały czas i one ciągle się zmieniają. Natomiast umówmy się, trendy nie są dla Polaków. Polak nie zmieni sobie koloru ścian dwa razy w ciągu roku. Dlatego my bardziej potrzebujemy nurtów. W tej chwili na przykład bardzo modny jest turkus i magenta. Czarno białe wnętrza wciąż są w modzie. Ale moim zdaniem, rozmawianie o tym co jest modne w urządzaniu wnętrz jest trochę bez sensu, bo to nie jest sukienka tylko wnętrze, w którym masz się czuć dobrze. I jeśli czujesz się dobrze we wnętrzach w stylu wiejskim, to zrób sobie ten wiejski domek nawet jeśli mieszkasz w bloku. Nie próbuj na siłę robić tego, co jest modne. Trendy są zaś czymś, co możemy sobie zastosować w dodatkach. Teraz na przykład mamy trend na sowy, pojawiły się także wąsy, ale ograniczmy to do dodatków.

To teraz szczerze, jak często remontujesz własne mieszkanie?

Co dwa lata. Wiem, to jest straszne, ale może dzięki temu, że teraz będę miała taki program, we własnym domu będę to robiła rzadziej.

Czy jesteś gotowa na to, że program przysporzy ci popularności i zainteresowania ze strony mediów, również tych plotkarskich?

Nie jestem i chyba nigdy nie będę na to gotowa. Ja żyję tak jak żyłam. Nie widzę żadnego sensu w bywaniu, o ile nie jest ono związane z moją pracą.

Czyli nie doczekamy się okładki w kolorowym magazynie i wywiadu na temat życia prywatnego?

Nie sądzę.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Dorota Szelągowska - dziennikarka, pisarka, scenarzystka i dekoratorka wnętrz. Doświadczenie w pracy w telewizji zdobyła przy takich programach, jak "Rower Błażeja", "Dietosfera", "Pytanie na śniadanie", "Domy gwiazd". Jako scenarzystka współpracowała z TVN przy produkcji "Mojej krwi" i "Tańca z gwiazdami" oraz Dzień Dobry TVN. Prywatnie żona kompozytora Adama Sztaby i córka pisarki Katarzyny Grocholi.