Robert Makłowicz, który gotowanie na wizji rozpoczął znacznie wcześniej niż Magda Gessler, w rozmowie z dziennikarzem radia TOK FM, skrytykował program swojej konkurentki. Jego zdaniem, w "Kuchennych rewolucjach" nie chodzi o gotowanie, a o dramat i sensację:
Przecież tam chodzi o to, że pan Józek się upił, nie przyszedł do pracy, ktoś rzucił mięsem, ktoś inny wsypuje do garnków proszki sponsora. Tak naprawdę o nic innego tu nie chodzi. Te propozycje, które są, realizuje się z pieniędzy sponsorów. Więcej w nich reklam produktu niż rzetelnej rozmowy o kuchni.
Na łamach tygodnika "Na Żywo", Magda Gessler postanowiła spokojnie i rzeczowo odpowiedzieć na te zarzuty:
Kuchenne rewolucje to zawsze jakaś historia, z której coś wynika. Ja traktuję program niezwykle poważnie. 6 sezonów, akceptacja widzów i wiele udanych rewolucji świadczą o tym, że program ma sens. A sponsorzy? Dziwię się, że to powiedział. Aby realizować programy, potrzebne są pieniądze sponsorów. Tak przecież działa telewizja.
Czy Robert Makłowicz, pod wpływem tych argumentów zmieni zdanie na temat programu "Kuchenne rewolucje"?