Dziennikarz postanowił więc na łamach portalu natemat.pl, sprostować nieprawdziwe, jego zdaniem informacje:

Właśnie przeczytałem w szacownym tygodniku "Polityka", że pani Małgorzata Rozenek mnie pobiła. Nie pięściami, lecz pod względem oglądalności. Wcześniej ten "news" ukazał się, jak słyszę, na portalu "Pudelek". Teraz śladem "Pudelka" poszła "Polityka".

Reklama

W dalszej części tekstu, Tomasz Lis udowadnia, że jego program cieszył się znacznie większą popularnością, niż "Perfekcyjna pani domu":

Autorka tekstu, pani Barbara Stolarz w tekście "Pani pobiła panów" napisała, że program perfekcyjna pani domu "wyparł z ramówki Szymona Majewskiego i przebił Lisa". (...) Daję też najświętsze słowa honoru, że pani Małgorzata Rozenek mnie nie przebiła. Także pod względem oglądalności, choć w tekście taka "informacja" jest podana czterokrotnie. (...) Autorka nie zauważyła, że - by tak powiedzieć - "zachodzę na panią Rozenek" tylko przez 5 minut, bo mój program kończy się o 22.35, a program pani Rozenek zaczyna się o 22.30, co porównania czyni średnio sensownymi. Mój program "Tomasz Lis na żywo", miał od września średnio 2,3 miliona widzów, program "Perfekcyjna Pani Domu" - 1,3 miliona. Zawsze myślałem, że 2,3 miliona, to więcej niż 1,3 miliona, ale według autorki "Polityki" jest najwyraźniej odwrotnie. (...) Jakie są fakty? Udziały programu"Tomasz Lis na żywo", to od września prawie 19%. Udziały "Perfekcyjnej Pani Domu", to 16%. Znowu, zdawało mi się, że 19, to więcej niż 16. ale według "Polityki" to mniej - udowadnia swoje racje dziennikarz.

Na koniec Tomasz Lis zapewnił, że nie ma nic do pani Małgorzaty Rozenek i szczerze życzy dalszych sukcesów programowi "Perfekcyjna pani domu", jego celem było zaś jedynie dowiedzenie, iż artykuł zamieszczony w "Polityce" przedstawiał fałszywe dane.