Maciej Stuhr był gościem wczorajszego odcinka programu "Kuba Wojewódzki". Panowie prowadzą wspólnie audycję w radio Eska Rock, dlatego rozmawiało im się bardzo swobodnie. Oczywiście znaczna część wywiadu toczyła się wokół filmu "Pokłosie" i lawiny krytyki, jaka spadła po nim na Macieja Stuhra, jako odtwórcę głównej roli:
Dowiedziałem się, że jestem Żydem, ale byłem też na jednej stronie z Adolfem Hitlerem. Jeszcze inni internauci porównują moje zdjęcie do Breivika i mówią, że muszę go zagrać
Aktor wyznał jednak, że cieszy się z udziału w filmie Pasikowskiego, bowiem po raz pierwszy ma do czynienia z sytuacją, w której jego rola jest nie tylko kreacją aktorską, ale także głosem w ważnej sprawie i wyrażeniem jakiejś postawy:
Trzeba o tym mówić. Po raz pierwszy czuję, że to nie tylko jakiś film i rola - wyznał
Maciej Stuhr został także zapytany przez Kubę Wojewódzkiego, czy zdarzyło mu się, by ktoś krzyczał na niego na ulicy "Ty Żydzie!":
Nie, jeszcze nie. W ogóle sprawa antysemityzmu jest w Polsce bardzo dziwna, wszyscy są podejrzewani o bycie Żydem. A tak naprawdę na palcach jednej ręki można policzyć, kto mówi w Polsce "Jestem Żydem". Łatwiej powiedzieć, że jestem gejem niż powiedzieć, że jestem Żydem
Aktor stwierdził także, że film "Pokłosie" nie opowiada o Żydach, tylko o dwóch braciach, jego fabuła pokazuje współczesność i to, jak różne reakcje wywołuje w ludziach historia:
To jest historia dwóch braci, w filmie nie występuje żaden Żyd, z wyjątkiem epilogu. Ten film jest o tym, co ta historia z nami robi. Są postaci w tym filmie, które nie chcą tego konfrontować, nie chcą o tym rozmawiać. Myślę, że trzeba o pewnych rzeczach mówić i zajmować stanowisko. Po raz pierwszy czuję, że to nie jest rola, że to jest postawa.