Serial "Ja to mam szczęście" realizują twórcy "rodzinki.pl". Te produkcje mają bardzo podobną konwencję. Czy w związku z tym nie bał się pan pracy przy tym projekcie?

Jacek Braciak: - Czego miałem się bać? Po raz pierwszy w życiu ktoś zaproponował mi jedną z głównych ról, u boku wspaniałej aktorki, koleżanki i pięknej kobiety Kingi Preis, w czymś, co jest świetnie napisane. Czego miałem się obawiać?

Reklama

Serial "Ja to mam szczęście" rozgrywa się w domu państwa Polaków. Mąż, żona, trójka dzieci. To jest typowa polska rodzina?

Nie. W typowej polskiej rodzinie nikt nie ma tyle tolerancji dla byłych partnerów, nikt nie odnosi się tak do dziadków, nie ma tyle zrozumienia dla wybryków dzieci. Z całą pewnością to nie jest typowa rodzina.

Jak ocenia pan scenariusz do tego serialu?

Jest bardzo zabawny. Często śmiejemy się na planie.

Scenariusz napisany jest na podstawie francuskiego formatu. Oglądał pan oryginał?

Nie. Nawet się nie odważyłem. Wiem tylko, że jest tam "grubo".

Reklama

Nie po raz pierwszy spotyka się pan na planie z Kingą Preis. Jak układa się państwa współpraca?

Spotykamy się na planie po raz trzeci. Kinga ma wielki talent i moim zdaniem jest ciągle niedoceniona. Uważam, że te wszystkie świetne role, które zagrała w polskich filmach, to i tak mało, jak na jej talent.

Jak pracuje się panu z dziećmi?

Nie mam większych trudności, ponieważ nie zaprzyjaźniam się na planie z dziećmi. Traktuję ich jak kolegów. Nasze dzieciaki mają szalenie dużo uroku, są zdolne i zdyscyplinowane.

Jacek Braciak ma 43 lata. W 1991 roku ukończył PWST, po studiach pracował w warszawskim Teatrze Powszechnym. Szerszej publiczności znany jest m.in.: z filmów "Trzy minuty. 21:37", "Nie ten człowiek". Zagrał wiele ról serialowych m.in. w "Oficerze", "Brzyduli", "Prosto w serce" oraz "rodzinka.pl". Najnowszy serial "Ja to mam szczęście" z główną rolą Braciaka trafi na antenę TVP już 7 marca.

Rozmawiała: Dominika Gwit