"Z tańcem towarzyskim nie miałem wcześniej do czynienia. To coś innego niż tańczenie w jakimś przedstawieniu, czy na parkiecie dyskoteki. A poddawanie się ocenie widzów i bardzo surowych jurorów też jest stresujące i rzutuje na moje umiejętności" - mówi Artur Barciś.

Reklama

Aktor przyznaje, że największym problemem są dla niego szczegóły techniczne. "Trudność sprawia mi nie tyle zapamiętanie kroków, co pozostanie wiernym choreografii. Wystarczy postawić stopę dwa centymetry za daleko, albo nie tak, jak trzeba ułożyć dłoń na ramieniu partnerki, aby spotkać się z naganą jurorów. Na parkiecie trzeba pamiętać o tych wszystkich rygorach i to jest bardzo trudne. Tymczasem ja traktuję taniec jako rozrywkę i radość, a mniej jako sport" - mówi Barciś.

Nie mniej udziałem Barcisia w show przejmuje się jego żona Beata. "Małżonka mi sekunduje, ale w studio była tylko raz. Stwierdziła, że dla niej jest to zbyt stresujące przeżycie. Teraz woli moje występy oglądać w domu przed telewizorem" - wyznaje aktor.

>>> Czytaj także: Wiosenna miłość Kożuchowskiej