"Ona mnie wspiera, kocha i strasznie się tym wszystkim denerwuje" - opowiada "Faktowi" Grochola. "Kiedy ja tańczę w niedzielę, ona pije..." - dodaje popularna pisarka. W ten właśnie sposób udaje jej się utrzymać nerwy na wodzy podczas występu mamy na żywo.

Reklama

Ale stres towarzyszy jej także w tygodniu podczas przygotowań. Czy mama podoła? Czy nie pomyli kroków? Czy się nie skompromituje przed milionami ludzi? - z pewnością takie właśnie pytania w kółko zaprzątają głowę Dorocie, która kibicuje mamie ze wszystkich sił. I na razie przynosi jej szczęście. Grochola przechodzi z odcinka na odcinek, zbierając coraz lepsze oceny.

Pani Kasia jednak wolałaby, żeby córka odpuściła troszkę i - zamiast szarpać sobie nerwy - spojrzała na rywalizację z przymrużeniem oka. "Dzięki mojemu nauczycielowi zrobiłam 400% postępu. Nadal nie tańczę dobrze, ale próbuję i jest cudownie" - cieszy się Katarzyna Grochola.

>>> Czytaj także: Pudzian chciał być... Nergalem!